Witam,
Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że to Twoja subiektywna reakcja na dany bodziec. Nie chodzi o mantrę, nie chodzi o samą technikę, chodzi tylko o Twoją reakcję. A Twoja reakcja jest bardzo subiektwyna, może nawet nie być drugiej osoby, która przeżyła to tak samo jak Ty. Dlatego możesz na forach nie znaleźć ludzi, którzy przeżyli dokładnie to samo co Ty.
Oczywiście mogą się znaleźć ludzie, którzy będą głosili "jedyną prawdę", że mantry to dzieło szatana, że nie powinno się praktykować bez mistrza, że to zakazana wiedza itp. To są tylko wyobrażenia, przekonania czy projekcje lęków danych osób.
Mantra sama w sobie nic nie znaczyła. Z Twojego opisu wynika, że był to po prostu filmik z medytującymi mnichami. Ktoś by go obejrzał i nic by się nie stało. Dlaczego Ty wytworzyłeś takie zdarzenie w ciele? To jest pytanie bardziej do Ciebie

. Być może czułeś jakiś podświadomy lęk, pobudzany wyobrażeniami "Mnichów" i "piramidą cheopsa" i tymi "strasznymi odgłosami". Podświadomość zaczęła się po prostu bać i ciało zareagowało lękiem (czyli uderzeniem adrenaliny, przyspieszonym pulsem). Teraz być może szukasz potwierdzenia, że ta mantra faktycznie była "zła" i sobie zrobiłeś jakąś "szkodę energetyczną".
Ja powiem tak. Nic nie jest w stanie zrobić Ci szkody o ile sam sobie jej nie zrobisz. Jeśli nie uwierzysz w działanie mantry, spłynie ona po Tobie jak woda po liściu. Jeśli uwierzysz w negatywne działanie - będziesz odczuwał negatywne skutki. Jeśli uwierzysz w pozytywne - odczujesz pozytywne energie.
A samo zdarzenie energetyczne, które przeżyłeś? W medytacji czy wszystkich praktykach ezo- (skierowanych do wewnątrz) istnieje niezliczona ilość doświadczeń. Wszystko jest subiektywne. Każdy czuje przepływ energii na swój sposób. Niektórzy czują jako ciepło, niektórzy jako drgania, niektórzy widzą ją jako światło. Warto sobie zdać sprawę z tego, że wewnętrzne odczucia cielesne są bezpieczne. Odczuwanie ich jest bezpieczne. Niezależnie od tego co odczuwasz. Jesteś bezpieczny w swoim ciele nawet jeśli wydaje się, że zaraz umrzesz.
Zacząłeś medytację bez wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa. Być może z podświadomymi lękami... i one się zrealizowały. Teraz możesz być "rozstrojony energetycznie", ponieważ przerwałeś za szybko medytację (to tak, jakbyś za szybko się obudził) i to jeszcze w stanie lęku. Podświadomość może trzymać uraz i bać się w ogóle medytować. Warto sobie uświadomić, że to zdarzenie nie było "złe", po prostu poczułeś dość mocno energie ciała i to wszystko. Dalsza interpretacja tego odczucia to już kwestia umysłu, który tworzy najróżniejsze historie.
Co więc teraz możesz zrobić? Zrozumieć, że wszystko tak na prawdę jest w porządku. W dalszej kolejności wyrobić w sobie poczucie bezpieczeństwa w ciele - cokolwiek by się nie działo.
Ja na Twoim miejscu powtórzyłbym tą medytację badając, co tak na prawdę budzi we mnie lęk. Nie zwracałbym uwagi na samą medytację tylko na odczucia własnego ciała. Być może bym stwierdził, że ta wibracja jest fajnym doświadczeniem. Jeśli jednak ta wibracja okazałaby się niewygodna (tak jak np. za głośna muzyka), raczej nie praktykowałbym jej dalej bo i po co? Wybrałbym medytację, która jest dla mnie odpowiednia...
I teraz najważniejsze pytanie - po co w ogóle chcesz medytować?
(nie chodzi o to, że medytacja jest niepotrzebna, po prostu warto zrozumieć swoje intencje i oczekiwania z nią związane)
"Nie ma większej tajemnicy niż ta, że my, będąc Rzeczywistością, dążymy do osiągnięcia Rzeczywistości." - R.Maharishi
www.RozwojDuchowy.net