Wszechmogacy pisze:villah pisze:nie bądz alfą i omegą, bo to podróż na całe życie, chociaż mało doświadczyłem, a ty mistrzu wielce, to jest pewne że podróż w głąb siebie jest bardziej ciężka niż zabawa iluzją(jak by nie była, zła czy dobra) to co mam go głaskać po głowie?
Papież.jpg
Nie ma podróży w głąb siebie, nie ma odkrywania prawdziwego siebie.
Ludzie są cholernie mocno przywiązani do tych poszukiwań, to dla nich sprawa najwyższej wagi, za cholerę nie chcą przestać a powinni.
Wielkie dzieki za odpowiedzi!!!!
Słyszałem o tej teorii; zaprzestań poszukiwań, odpusc sobie, wyluzuj sie "to" samo przyjdzie, ale sęk w tym ze moge to zrobic jedyne na chwilkę.
A w momencie kiedy sobie odpuszcze, natychmiastowo sie rozleniwiam i nic mi sie nie chce, popadam w jakas apatie, jestem malo produktywny (mowie o nauce) i jestem sklonny tylko do przyjemnych stanów.
Nie mam ochoty na wyrzeczenia, trudy jakich przeciez pelno w zyciu.
Czy podazanie jedynie za przyjemnosciami do czegos mnie zaprowadzi? Mam sie wyluzowac, wąchać kwiatki na łące, popasc w blogostan.
Nie znam czlowieka, ktory zyje tylko dla przyjemnosci.
A jakos nie potrafie odnalezec dlugotrwalej satysfakcji z powodu obowiazków.
A tutaj wyczytuje w artykulach np osho, ze wystarczy sie wyluzowac, a wszystko samo przyjdzie.
Czy to nie jest kolejna "łatwa" prawda, niczym reklamowe slogany w stylu "coca cola to jest to"?