MODEL
Pojawiło się założenie zgodne z filozofią stoików, że reakcje emocjonalne w dużej mierze spowodowane są świadomymi i nieświadomymi ocenami, interpretacjami i filozofiami. Najczęstszą ich postacią są stwierdzenia typu "muszę" lub "powinienem". Różnią się one znacząco od elastycznych potrzeb, preferencji czy chęci.
Według pewnych założeń destruktywne przekonania zniekształcają rzeczywistość, ponieważ są błędną interpretacją tego, co się zdarzyło. Często zawierają nielogiczne sposoby oceny siebie i świata zewnętrznego. Do tych nielogicznych sposobów zaliczamy:
Katastrofizowanie używanie takich słów jak straszne, okropne, tragedia czy katastrofa w opisywaniu tego, co się zdarzyło lub może się zdarzyć. Np. "To byłoby straszne, gdybym…"; "To najgorsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić"; "Jeśli to się stanie, to będzie koniec świata".
Poddawanie się spostrzeganie wydarzenia lub doświadczeń jako nie do zniesienia. Np. "Nie zniosę tego dłużej", "Umrę, jak zostanę odrzucona" itd.
Wymagania ale takie które zawierają stwierdzenia "muszę" lub "powinienem". Np. "Nie powinienem tego robić"; "Nie mogę zawieść"; "Muszę być kochana".
Ocenianie zarówno siebie jak i ludzi. "Jestem głupi/beznadziejny/bezużyteczny/bezwartościowy".
Identyfikacji i analiza irracjonalnych przekonań.
MODEL ABC
A odnosi się do zdarzenia (ang. Activating event). Zdarzeniami są nie tylko codzienne wydarzenia, ale również myśli i wspomnienia.
B to przekonania (ang. Belief). Są one oceną zdarzenia "A". Przekonania te mogą być zarówno świadome (wiemy o ich istnieniu), na granicy świadomości (są, ale nie zwracamy na nie uwagi), czy też poza świadomością (nie zdajemy sobie z nich sprawy). Podzielone zostały na dwa rodzaje:
racjonalne przekonania - czyli te, które pomagają nam w osiąganiu celów;
nieracjonalne przekonania - czyli tzw. przekonania samooskarżające.
Każdy posiada przekonania zarówno racjonalne, jak i nieracjonalne. Różnice między ludźmi polegają na różnicach w natężeniu obu typów przekonań.
C to konsekwencje (ang. Consequence) przejawiające się zarówno w emocjach, jak i w zachowaniu. Racjonalne przekonania "B" prowadzą do zdrowych reakcji emocjonalnych i behawioralnych takich jak smutek, żal czy troska. Chociaż emocje te nie są pożądane, to zdecydowanie są uważane za zdrowe i naturalne. Zakłada się, że nieracjonalne przekonania "B" prowadzą zaś do niezdrowych reakcji, takich jak depresja, poczucie winy, wściekłość czy strach. Jeśli dana osoba straci kogoś bliskiego, to zdrowym przekonaniem jest, np. "Tak bardzo bym chciał, żeby jeszcze żył. Odszedł ktoś naprawdę wspaniały. Będzie mi go bardzo brakowało". Niezdrowym przekonaniem będzie np. "On nie mógł odejść. To jest najstraszniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. Nie mogę żyć bez niego. Jak on mógł mi to zrobić".
Uczy się osoby, że to nie zdarzenie A wywołuje ich stan C. On jest spowodowany tym co myślą (B) na temat zdarzenia A. Jeśli osoba zrozumie związek pomiędzy przekonaniami a uczuciami, przechodzi się do dalszego etapu.
D odnosi się do rozważenia (ang. disputing) irracjonalności danego przekonania. Nie mówimy osobie, że jego przekonania są nieracjonalne, ale podajemy je w wątpliwość poprzez zadawanie pytań, czy też poddawanie ich próbie, w celu sprawdzenia czy są realistyczne i logiczne.
E to ostatni etap. Oznacza wykształcenie efektywnej (ang. effecitve) filozofii życiowej, z której wyrastać będą realistyczne i elastyczne przekonania.
Pokazując to na własnym przykładzie, u mnie schemat wyglądał tak. Przedstawiałem jakieś twierdzenie, w zamian nie otrzymywałem zrozumienia ani nawet jego próby tylko odpowiedź, która wynikała z czyjeś potrzeby wygadania się, lub po prostu wychodziła po za meritum sprawy, zmieniała kontekst mojej wypowiedzi, niekiedy do stopnia odwracania kota ogonem. W tym momencie powinno się zapalić światełko, ale się nie zapalało. Spałem, świadomość była nisko, jakieś moje nieciekawe poglądy dochodziły do głosu. Przez co wzbierało się we mnie wtedy uczucie irytacji, a czasami bezradności, nie musiały to być silne emocje, ale wyraźnie zabarwiały mój nastrój. Wtedy zawsze próbowałem desperacko naprostować sprawę, nakierować ją na właściwy tor. Co gorsza próbowałem zrobić to najbardziej bezpośrednią i prostą drogą, co dzisiaj określam jako wylewanie betonu. Po takiej wymianie zdań miałem odczucie, że coś jest nie tak. Po czasie i poprzez analizę zdarzenia wracała moja świadomość. Jednak to było już za późno.
Dlatego dobrze jest wyrobić w sobie właściwość, by mało rzeczy brać do siebie. Wtedy to działa jak aikido. Uwolniona energia wraca do tego co ją wysłał. Miałem takie szczęście, że spotkałem osobę, która na mnie takie aikido stosowała. W takich momentach pojawiała się we mnie refleksja - "o co w tej rozmowie chodzi?", "po co ja przywalam w niej racjonalizmem choć nie muszę?", "nie chcę by tak wyglądała moja komunikacja". Aikido pomaga dwóm stronom, ale nawet bez niego trzeba właśnie zwrócić uwagę na emocję, które pojawiają się po rozmowie. Jak do kogoś wysyłam jakiś komunikat to automatycznie mamy z tym powiązaną emocję, jeśli coś z emocją jest nie tak, to trzeba się zastanowić dlaczego, jak można byłoby inaczej powiedzieć, by uzyskać emocję bardziej konstruktywną.
Podświadomie może nam się rodzić odczucie, że: albo ktoś nie chciał wysłuchać tego co mam do powiedzenia , albo olewa wysiłek jaki ja wkładam w rozmowę, aby dostarczyć trafną i istotną treść. To może wynikać z dwóch schematów jakie mamy w sobie zakodowane:
1) Założenie, że to inni mają mnie rozumieć 'tak o', od razu i całkowicie.
2) Założenie o tym, że każdy dobrowolnie będzie się przykładać do dyskusji.
To nie są racjonalne założenia.
Każdy człowiek patrzy z własnej perspektywy, która była inaczej uwarunkowana (różnica doświadczeń i wiedzy) oraz ma na uwadze przede wszystkim swoje przejawianie się, potrzeby, pragnienia. W książkach o rozwoju osobistym, nie raz jest poruszony ten temat, ale znać poprawne reguły to jedno, a pamiętać o nich i wdrożyć do działania to drugie. Ostatecznie brak umiejętności zaspokojenia potrzeby kontaktu lub wyrażenia swoich wartości prowadzi przez działanie bezpośrednimi wypowiedziami do tłuczenia głową o szybę. Teraz na szczęście mamy Transcience i masę sposobów, aby sobie z tym radzić.
Myślę, że model ABC jest jasny, punkty D i E to punkty otwarte, nad którymi przyjdzie nam pracować. Zamiast narzucać komuś własne zdanie, czy w uporze upierać się przy własnym, watro zacząć zadawać pytania, które pomogą i nam i rozmówcy, zobaczyć, czy te kropki, które znamy dobrze się łączą.
Możecie napisać w jaki sposób Wy próbujecie w pokojowy "rozbrajać" rozmówców, czy może nie próbujecie?