Jest duża przyjemność w dzieleniu się wiedzą radosną i pożyteczną. W przypadku Transerfingu jest z tym jednak pewien problem. Vadim Zeland, autor książek o Transerfingu swoją twórczość skierował głównie do ludzi zainteresowanych ezoteryką. Dostosował pod to swój język, a wszystko ubrał w trochę zawoalowaną szatę. Kiedy ktoś się pyta co to jest ten Transerfing i z czym to się je, przeważnie jest odsyłany do tomów, gdzie w 10 sztukach rozwodniona i zapętlona jest teoria. Ciężko mi jest osobie, która nie miała z tym żadnego kontaktu wytłumaczyć o co w tym chodzi i dlaczego warto się tym zainteresować. Nie ułatwia tego ezoteryczny charakter i marketingowa narracja (np. stosowanie szumnych nazw jak "psychologia kwantowa"). Owszem niektórych to przyciąga, ale innych może to odrzucać, a jeszcze mniejszej liczbie osób udaje się to ogarnąć swoim pojmowaniem. Zdarzały się przypadki, że po przeczytaniu 4 lub innej ilości tomów osoby dalej nie wiedziały co z tym zrobić.
Po takim wstępie... (patrz poniżej)
Transerfing to jednocześnie nazwa teorii i technik przedstawionych w serii Vadima Zelanda. Otwierają one zaczarowane drzwi do świata, w którym czeka Cię zderzenie z bardzo dziwnymi i niecodziennymi rzeczami. Autor odkrywa przed czytelnikami fascynujące prawa rządzące wszechświatem. Dzięki ich poznaniu, po przyswojeniu sobie wskazówek zawartych w książkach, możliwe staje się kierowanie rzeczywistością. I celu się tu nie osiąga, dokonując nadludzkich wysiłków – cel urzeczywistnia się przeważnie sam. Ostatnio tematykę omawianą w książce zaczęto na Wschodzie nazywać „psychologią kwantową”. [link do źródła]
...można dojść do wniosku, że ktoś znowu próbuje nam wcisnąć bull shit, "magiczne-życzeniowe myślenie", a tak w ogóle jak to miałoby działać i dlaczego mamy w to uwierzyć?
Tak o to narodziła się w mojej głowie idea TRANSCIENCE. Nawiasem mówiąc możemy to tłumaczyć jako "Transnauka", ale o rozszyfrowaniu znaczenia nazwy opowiem kiedy indziej.

Odpowiedzieliśmy sobie na pytanie dlaczego Transciens powstało, teraz odpowiedzmy sobie na pytanie dlaczego poznawać i wprowadzać go w życie. Skorzystam z analogii. Czym różni się surfowanie czy windserfing od dryfowania na kłodzie i wiosłowania kończynami? Różni się tym, że poprzez głębokie zrozumienie mechanizmów działania wiatru, wody, fali, tarcia/ślizgu poruszamy się szybciej, zużywamy dużo mniej energii, zyskujemy dużo większą kontrolę i możemy czerpać radość oraz satysfakcje z samego procesu płynięcia. Głębokie poznanie zasad, czyli NAUKA daje nam możliwości, których bez tego nie mieliśmy. Spójrzmy na poniższe obrazki.


Nie przedstawiają one całej historii związanej z mechaniką zastosowaną w windserfingu, a ja być może nie wytłumaczę tego zbyt precyzyjnie. Widzimy jednak, że ruch do przodu jest możliwy, dzięki włożeniu nauki w kształt tego "pojazdu" i techniki jego użytkowania. Pierwsza ilustracja przedstawia w jaki sposób powstaje napęd. Wiatr niosący powietrze zostaje rozdzielony przez żagiel na dwie części. Przepływ z jednej strony jest akcelerowany i powstaje strefa zmniejszonego ciśnienia, wiatr przepływa po żaglu. Z drugiej strony wiatr najpierw naciska na żagiel pchając go (na obrazku) w dół, a sam żagiel wypycha powietrze w górę. Wykorzystywana jest siła nośna taka sama jak gdy wystawisz rękę za okno jadącego samochodu tak, że mały palec jest na dole z tyłu, a kciuk u góry z przodu - odczujesz jak Ci się ręka unosi. Lub jaka występuje w skrzydłach samolotu podczas wznoszenia się. Druga ilustracja pokazuje dlaczego deska porusza się do przodu, a nie w kierunku nacisku wiatru. Dzieje się dlatego, że istnieje opór pochodzący od zanurzonej część deski w relacji do ruchu bocznego wywołanego ciśnieniem wiatru. Wektor wypadkowy siły daje kierunek do przodu.
My stosując Transcience tworzymy z siebie taki stateczek, który porusza się się sprawnie do przodu, w kierunku naszych celów. W tym momencie nie będę silił się by analogie dopasować, co jest deską, wiatrem i żaglem, a co kłodą i machaniem kończynami. Chodzi jednak o to, że istnieje w naszej "percepcji", naszych uczuciach i myślach, w naszych sposobach działania siła o którą się nie podejrzewaliśmy, a w samym świecie wydaje się istnieć czynnik o którym się normalnie nie mówi, a który pozwala realizować siłę naszym zamiarom. My tutaj uczymy się z tego korzystać.
Jeśli dla kogoś windsurfing jest zbyt odległą analogią to mam kolejną, choć też związaną z wodą - pływanie kraulem. Przy tradycyjnych sposobach nauczania opartych na nieefektywnych, trudnych i nie zawsze zrozumiałych ćwiczeniach, nie tyle jesteś uczony, co sam po ciężkiej walce i niezliczonych basenach z deską dochodzisz do tego jak się pływa, albo i nie... Istnieje jednak metoda, której fundamentem jest głębokie zrozumienie mechaniki pływania kraulem oraz budowa poczucia równowagi i relaksu w wodzie. Dzięki tym cechom wykonywane ćwiczenia nie są trudne oraz stresujące i wprost prowadzą do przyjemnego i efektywnego pływania od razu w jego najdoskonalszej formie. Poszczególne sekwencje ruchu kraulowego zostały podzielone na mniejsze fragmenty, które wprowadzane stopniowo w sposób bezstresowy i trwały zapisują się w Twojej pamięci ruchowej. Dzięki temu bardzo szybko osiągasz efekty i bez problemu łączysz ze sobą wszystkie elementy w całość. Metoda jest tak doskonała, że możliwe jest nauczenie się pływania kraulem w przeciągu jednego weekendu.
Przy pomocy tej techniki w wieku 31 lat uczył się pływania Tim Ferris (popularny przedsiębiorca i mentor, autor książek) i dzięki niej mógł łatwo przezwyciężyć lęk przed wodą, którego nabawił się mając 7 lat podczas obozu letniego, gdzie został podtopiony przez starszego kolegę. Podkreśla on mówiąc o swoim doświadczeniu (co nazywa "sztuką rozbierania strachu na czynniki pierwsze"), że konieczne jest poznanie zasad, gdyż często blokadą w odniesieniu sukcesu są błędne lub niesprawdzone założenia. Sam próbował wielu rzeczy (zauważając, że rzadko kiedy sami pływacy potrafią uczyć pływania, co ja tłumaczę posiadaniem nieświadomej kompetencji) zanim został naprowadzony na odpowiednią metodę, która zaczyna się od przeanalizowania biomechaniki. Koniec końców okazało się kilka rzeczy. Po pierwsze nie trzeba tworzyć jakiegoś specjalnego napędu siłą nóg wkładając w ich wymachiwanie energie. Tylko 3% energii z nóg zużywane jest na ruch do przodu. Po drugie nie trzeba też utrzymywać się cały czas na wodzie, ciało powinno być lekko zanurzone, jest ono gęstsze od wody więc i tak się w 95% zanurzy. Po trzecie nie pływa się na brzuchu, blisko powierzchni, jak się zwykle sądzi, ale obracając się w aerodynamicznym ułożeniu, z prawej strony na lewą, utrzymując tę pozycję jak najdłużej. Poznanie tego i kilku następnych drobnych, ale istotnych wskazówek pozwoliło mu w basenie na dystansie 18 metrów zejść z 21 ruchów do 11, w ciągu dwóch sesji, bez trenera, bez kamery. Teraz uwielbia pływać i zapewnia, że zapoznanie z tą metodą i jej wskazówkami pozwoliłyby Tobie powtórzyć jego sukces.
Każdy z nas w swoim życiu płynie przez własny tzw. "tunnel rzeczywistości" lub jak to jest nazwane w Transerfingu "warstwę świata". Jak ostatnie badania pokazują wcale nie tworzymy swojego zmysłowego doświadczenia na podstawie bodźców. My halucynujemy rzeczywistość, bodźce są tylko by trzymać te halucynacje w pewnych ramach pozwalających nam nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Zatem rzeczywistość materialna jest tylko jednym elementem, jednym czynnikiem z wielu odpowiadających za jakość naszego doświadczenia. Większość jest w naszym wnętrzu. Nie ważne jak na to spojrzysz Twoje wnętrze będzie wywierało wpływ na to jak potoczą się Twoje "koleje losu". Jeśli chcesz dowiedzieć się jak to wszystko działa i jak to wykorzystać w życiu, mieć metodę, która ułatwi Ci na satysfakcjonujące poruszanie się naprzód w kierunku celów... To śledź projekt TRANSCIENCE, a najlepiej weź w nim udział. Możemy się uczyć od siebie nawzajem.

... a na psychologie kwantową przyjdzie jeszcze czas.


