Samobójstwo

Pytania i Pomoc Duchowa - Masz jakikolwiek problem, napisz tu.
Awatar użytkownika
piotrekski
Posty: 163
Rejestracja: 28 stycznia 2015, o 17:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Samobójstwo

Postautor: piotrekski » 25 sierpnia 2015, o 23:06

Mam pytanie- czy samobójstwo da się usprawiedliwić? Czy jednak jest to poddanie się człowieka i na tym koniec?
chcesz idź dalej idź choćby z nudów

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Krótkie pytania

Postautor: Kocur » 26 sierpnia 2015, o 14:11

piotrekski
usprawiedliwić przed kim/czym? Ja się zastanawiam nad czymś odwrotnym - czy życie mimo tego, że nie powinno się żyć, można usprawiedliwić, czy to tylko tchórzostwo przed samobójstwem? Ja myślę, że żyję tylko dlatego, że muszę i nie mam wyboru. Tzn mógłbym popełnić samobójstwo, ale za miękka pipa ze mnie. Żyję bo muszę, robię coś żeby nie wylądować pod mostem. A nawet jak wyląduję to jest mi już wszystko jedno. To czy jest sens żebym dalej żył? Nie. Dlatego rozsądek i logika wskazują samobójstwo, a emocjonalnie się tego boję i stosuję prokrastynację :D
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Awatar użytkownika
piotrekski
Posty: 163
Rejestracja: 28 stycznia 2015, o 17:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Krótkie pytania

Postautor: piotrekski » 26 sierpnia 2015, o 14:20

No czy w powszechnej opinii nie będzie to poddanie się, ucieczka od problemów, słabość jednostki. Bo tak sobie myślę, że tylko to mnie trzyma przy życiu. To czy będzie bolało np. to już mam za sobą i przemyślałem i wiem, że z moim umysłem szybko sobie poradzę z samobójstwem.

Ale twoje podejście jest ciekawe- tchórzostwo przed samobójstwem :mrgreen:
chcesz idź dalej idź choćby z nudów

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Krótkie pytania

Postautor: Kocur » 26 sierpnia 2015, o 14:32

W powszechnej opinii tak to jest widziane, co jest kolejną przesłanką do tego żeby uznać, że to ja mam rację (bo powszechna opinia zazwyczaj jest błędna). A czemu chcesz się zabić skoro wcześniej pisałeś, że cierpienie nie istnieje?

Jeśli chodzi o myśli innych to nie jest to Twój problem i nie odpowiadasz za to. Każdy ma prawo robić ze swoim życiem co chce, o ile to nie szkodzi innym. W przypadku samobójstwa można powiedzieć, że to szkodzi rodzinie, ale to nie jest prawda. Rodzinie zaszkodzi ich własny egoizm i denne przekonania pozbawione empatii. Dla mnie jak ktoś się zabija to jasne jest, że taką podjął decyzję, bo życie jest dla niego zbyt bezsensowne lub zbyt trudne, może ma problem nie do przeskoczenia, a może miał depresję? W każdym razie to, że ktoś cierpiał i już nie cierpi to nie jest dla mnie powód do zmartwień.

piotrekski pisze:Ale twoje podejście jest ciekawe- tchórzostwo przed samobójstwem


No jakoś tak jest, że jak w danym momencie przyjdzie mi myśl o samobójstwie to myślę sobie "póóóóźniej".
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Awatar użytkownika
piotrekski
Posty: 163
Rejestracja: 28 stycznia 2015, o 17:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Krótkie pytania

Postautor: piotrekski » 26 sierpnia 2015, o 14:54

Nie wiem czy cierpię czy nie. Jakoś w depresji chyba nie jestem no to chyba nie cierpię ale wiem, że cągle jest coś nie tak. Jestem już znudzony dotychczasowym życiem- 8 msc w domu, bez pracy na utrzymaniu rodziców i wiara w to, ze przestanę się bać ludzi i pozbędę się tej obręczy i nabiorę więcej radości w życiu maleje. 15 września mam wizytę u psychiatry. Jak mi doda wiary ta wizyta to okej, a jak nie to ok. 20 może zawisnę. na rodzinę mam wyje**** coraz bardziej. Jak widzę ich zachowania to po prostu nie będę ich żałował, tzn, tego, że będą mieli trudno zrozumieć moją śmierć. W dodatku napędza mnie teraz ciekawość co dalej, co po śmierci, jeśli będzie kolejne życie chce już je zacząć ;-)
chcesz idź dalej idź choćby z nudów

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Krótkie pytania

Postautor: Kocur » 26 sierpnia 2015, o 15:08

Myślę, że możesz coś zrobić. Lęk przed ludźmi jest do likwidacji, z mojego doświadczenia wynika, że można to zrobić szybko. Jeśli chcesz to myślę, że w tym akurat mógłbym Ci pomóc. Utrzymywanie przez rodziców i siedzenie w domu też jest do zmiany i już nie będziesz musiał czekać na przyszłe życie. Może go nie będzie? Nigdy nic nie wiadomo.

Ja mam akurat trochę inaczej i z większością problemów jakie mają ludzie pewnie bym sobie poradził, tylko mam akurat problem nie do przeskoczenia i coraz częściej logika podpowiada, że samobójstwo jest jedynym rozwiązaniem.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Re: Samobójstwo

Postautor: Prometeusz » 27 sierpnia 2015, o 15:11

Podobno co 6 sekund jeden Japończyk popełnia samobójstwo.

Może Piotrek masz depresje, tylko o tym nie wiesz?

Co Ci przeszkadza żyć szczęśliwie?

Bo to co wymieniłeś to rzeczywiście problemy, lecz one nie odpowiadają za Twój nastrój, tylko Twoje podejście do nich, Twoje przekonania, Twoja percepcja.

Jest taki schemat co doświadczalnie został potwierdzony naukowo - wygoda zabija. Masz rodziców i nie musisz się przejmować takimi sprawami jak jedzenie, ubranie, dach nad głową. A to są olbrzymie wartości. Sęk w tym, że jak człowiek ma zapewnione przeżycie, ale nie ma nic do roboty, żadnych wyzwań to popada w apatie i depresje. Jak długo w tym posiedzi to zaczyna dziać się źle.

Mówisz, że masz lęk przed ludźmi. O co w nim chodzi?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fobia_spo%C5%82eczna

Tutaj trzeba działać. Masz wyznawanie, skoro wiesz, że ten lęk jest irracjonalny, to możesz zacząć nad tym pracować, już masz jakiś cel.

Jest taka japońska terapia oparta na zen. Polega ona na tym, że na początku wystawiasz się na deprywacje. Tzn. przez tydzień się izolujesz z własnymi myślami i odczuciami, nie wchodzisz na komputer, nie oglądasz telewizji, nie prowadzisz dyskusji, jesteś na jakimś ograniczonym obszarze bez szczególnych bodźców. Po tygodniu zaczynasz wypełniać sobie czas prostymi zajęciami - zamiatasz podwórko, obierasz ziemniaki, robisz pranie, sprzątasz, idziesz na spacer, potem trzeba się włączyć w życie grupy terapeutycznej, ale myślę, że to można zastąpić rozmową z kimkolwiek, są niebieskie linie, jest internet, jest rodzina, może masz jakiś znajomych. Po prostu lekka socjalizacja. Na czwartym etapie idziesz w świat i podejmujesz jakieś wyzwanie. Skoro jesteś bezrobotny, to czemu nie pójdziesz na jakiś kurs z urzędu pracy? Może zapisz się na jakiś wolontariat? Zawsze są jakieś opcje.

Dobrym sposobem jest też znalezienie sobie hobby, czegoś czym można się zająć i w czym można się zacząć rozwijać. Ostatnio na forum np. była osoba która śpiewała. Ja gram w szachy i samodzielnie studiuje. :D

Ważnym jest sobie uświadomić, że społeczeństwo wywiera na nas sztuczną presję, wiesz jaka ona działa? Działa ona tak, że nawet w kontekście samobójstwa pytasz się jak to wygląda oczami społecznymi. Masz (choć może nie zdajesz sobie z tego sprawy) nałożone na swoje oczy okulary społeczne, które wmawiają Ci co jest dobre, a co złe. Które np. wmawiają Tobie, że nic nie jesteś wart. Ale wiesz na czym ta sztuczka polega? Że to dołuje tylko wtedy kiedy się porównujemy do innych. Tak na prawdę nikt nie jest nic nie wart. Każdą wartość ludzie sobie sami nadają (choć przekonywani są od dziecka, że tak nie jest, że wartość pochodzi z zewnątrz, a to nie prawda). Jeśli nikt i nic nie jest nic warte to po co żyć? No i właśnie trzeba sobie zdać sprawę z głupoty tego pytania. Skoro wszystko jest neutralne i obojętne to można żyć po prostu i samemu sobie ustalać wartości, by psychologicznie się wzmocnić. Skoro plastikowe postacie z tv, którym barany zazdroszczą też nie są nic warci, to tobie nic nie brakuje do nich już teraz. Ot inaczej Twoje ścieżki życiowe się potoczyły, życie Tobą zakręciło, to tylko tyle, nie ma to znaczenia. Lecz dalej masz wybór, możesz coś zrobić i przeżyć parę ciekawych chwil, albo z tym skończyć. Masz wybór, ale nie musisz wybierać opcji która wszystko kończy bo możesz mieć pewność, że będą lepsze chwilę, jeśli odpuścisz swój stary sposób myślenia. Jak się jest w depresji, to się tej drogi wyjścia nie widzi. Ja miałem depresję i myśli samobójcze, ale nawet wtedy miałem nadzieję na lepsze czasy i na pewno nie chciałem umrzeć. Z depresji w moim przypadku nie było ciężko wyjść, ale musiałem przepracować wiele rzeczy by w nią nie wpadać ponownie. Teraz nie byłbym wstanie popaść w depresje. Od społecznych mechanizmów nie jestem jeszcze w pełni wolny, ale jestem na dobrej drodze. :) To wymaga czasu i działań. Daj sobie dłuższy okres na eksperymenty i zacznij działać. W końcu nic nie tracisz. A jak jesteś w depresji i masz problemy z działaniem, to idź nawet do szpitala, zmień środowisko, weź leki, albo mocniejsze, albo po prostu ziołowe, cokolwiek. Skoro możesz zakładać, że nie ma po co żyć i nie będzie lepiej, to równie dobrze możesz założyć, że możesz żyć po prostu i wyłapywać ciekawe chwile.

Odmienić całkowicie sytuacje na pstryknięcie palca można, ale się rzadko zdarza. Cierpienie, które nam towarzyszy, wcale nie jest złe, tylko trzeba inaczej interpretować. Nie jako wyrok, a jako wskazówka, że coś trzeba zmienić.

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Samobójstwo

Postautor: Kocur » 27 sierpnia 2015, o 15:42

Full Moon pisze:Bo to co wymieniłeś to rzeczywiście problemy, lecz one nie odpowiadają za Twój nastrój, tylko Twoje podejście do nich, Twoje przekonania, Twoja percepcja.


Nieprawda, to te problemy odpowiadają za nastrój. Tylko, że one są do rozwiązania i to dość szybko i łatwo. Albo jeszcze inaczej - coś odpowiada za nastrój, a to tworzy te problemy. Są 2 wyjścia:
- znalezienie optymalnego rozwiązania i działania
- jeśli to nie podziała to zabawa w psychoanalizę i dojście do metaprzekonań powodujących cierpienie i wtedy pierwszy punkt zadziała.

Lęk przed ludźmi zwalcza się na 2 sposoby, z czego trzeba zastosować oba naraz. Pierwsze to zdanie sobie sprawy z irracjonalności lęki i rozebranie go na czynniki pierwsze. Druga sprawa to przełamywanie lęku. Trzeba zdać sobie sprawę, że ten lęk polega m.in/ na nie najlepszych umiejętnościach społecznych. Stąd lęk przed tym czego się nie potrafi. Ja bałem się kiedyś, że na WF będzie siatkówka bo nie umiałem w nią grać, ale jak mieliśmy grać w nogę to cieszyłem się i podchodziłem do tego z entuzjazmem, bo umiałem i mogłem się pokazać z dobrej strony. Trzeba więc nauczyć się tych zdolności i testować je w praktyce, oraz zadać sobie pytanie co najgorszego stanie się jeśli się skompromitujesz przed kimś. Najlepiej celowo zrobić coś nietypowego, np podejść do kogoś na ulicy i gadać kompletne bzdury. Podświadomość zobaczy, że nic złego się nie stało i przestanie się bać.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Re: Samobójstwo

Postautor: Prometeusz » 27 sierpnia 2015, o 16:49

Nieprawda, to te problemy odpowiadają za nastrój.


Byłoby tak, gdy człowiek był układem bodziec - reakcja. Wtedy, żadne filozofie i podejścia nie byłyby potrzebne wystarczyłby zwykły behawioryzm. Dziś już wiemy, że behawioryzm w stosunku do człowieka jest jednym z czynników (tak jak w świecie przyrody), ale nie jest najważniejszy i jedyny. Dlatego mamy terapię poznawczo-behawioralną, a nie samą behawioralną. Dużo większą rolę odgrywa tu element poznawczy.

Są 2 wyjścia:
- znalezienie optymalnego rozwiązania i działania
- jeśli to nie podziała to zabawa w psychoanalizę i dojście do metaprzekonań powodujących cierpienie i wtedy pierwszy punkt zadziała.


Twój model jest ubogi i nieprzystający do rzeczywistości. Gdyby kolega umiał znaleźć optymalne rozwiązanie i dawał radę zgodnie z tym działać to by nie pisał o swoich problemach na forum. Kluczem jest tutaj zmiana przekonań i ich wewnętrzna internalizacja (życie zgodne z nowymi przekonaniami). Czy to się stanie w wyniku nowego doświadczenia, czy przepracowania własnych schematów mentalnych to inna sprawa. Najlepiej połączyć obie te rzeczy. Z tym, że u jednych wystarczy coś prostego i zaskoczy, a u innych to trzeba sobie wypracować, tzn. efekty przychodzą dopiero po czasie. Zasada działania jest taka sama.

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Samobójstwo

Postautor: Kocur » 27 sierpnia 2015, o 17:19

Full Moon pisze:Byłoby tak, gdy człowiek był układem bodziec - reakcja. Wtedy, żadne filozofie i podejścia nie byłyby potrzebne wystarczyłby zwykły behawioryzm. Dziś już wiemy, że behawioryzm w stosunku do człowieka jest jednym z czynników (tak jak w świecie przyrody), ale nie jest najważniejszy i jedyny. Dlatego mamy terapię poznawczo-behawioralną, a nie samą behawioralną. Dużo większą rolę odgrywa tu element poznawczy.


To Twoje zdanie. W rzeczywistości są to mechanizmy złożone i zarówno behawioryzm jak i element poznawczy jest ważny. Nie ma najmniejszego sensu rozważać nad tym co jest ważniejsze, tak jak nie ma sensu roztrząsać czy ważniejsza dla człowieka jest woda czy pożywienie.

Full Moon pisze:Twój model jest ubogi i nieprzystający do rzeczywistości


Nieprawda. Jest to bardzo skuteczne i uproszczone rozwiązanie, obdarte z niepotrzebnego filozofowania i teoretyzowania, bo właśnie one nie przystają do rzeczywistości, a mój model jest okrojony do samej rzeczywistości i dlatego bardzo do niej przystaje.

Full Moon pisze:Gdyby kolega umiał znaleźć optymalne rozwiązanie i dawał radę zgodnie z tym działać to by nie pisał o swoich problemach na forum.


Ale nie umie znaleźć optymalnego rozwiązania. Gdyby każdy potrafił je znaleźć to psychologia nie miałaby racji bytu i nikt nie chodziłby na psychoterapie. Ja myślę, że jestem w stanie pomóc Piotrkowi w znalezieniu optymalnego rozwiązania. Nieskromnie powiem, że pokonałem fobię społeczną u pewnej osoby właśnie tą metodą, o której napisałem.

Full Moon pisze: Kluczem jest tutaj zmiana przekonań i ich wewnętrzna internalizacja (życie zgodne z nowymi przekonaniami). Czy to się stanie w wyniku nowego doświadczenia, czy przepracowania własnych schematów mentalnych to inna sprawa. Najlepiej połączyć obie te rzeczy. Z tym, że u jednych wystarczy coś prostego i zaskoczy, a u innych to trzeba sobie wypracować, tzn. efekty przychodzą dopiero po czasie. Zasada działania jest taka sama.


No właśnie to co opisałem prowadzi do zmiany przekonań i wewnętrznej internalizacji oraz do realnych efektów, które są mierzalne w świecie zewnętrznym. Nie ma sensu komplikować sobie życia, skoro pewne problemy można łatwo rozwiązać.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Re: Samobójstwo

Postautor: Prometeusz » 27 sierpnia 2015, o 17:44

Z działaniem to w zasadzie się zgadzamy. Nie zgadzamy się z opisem nastroju. Nastrój to emocje i ich wahania w dłuższej perspektywie czasowej. Wynikają one z działania jeśli patrzymy na to płytko, jak spojrzymy głębiej to wynikają one z myślenia o własnym działaniu. To się wszystko ze sobą zazębia. Ty go uczysz reagowania na nastrój - czujesz się źle zrób to i to a poczujesz się lepiej. To jest prawda, ale czasem nie da się od razu czegoś zrobić i też wymaga to wewnętrznej zmiany, wtedy twoje nauki prowadzą do niczego, może się jeszcze pogłębić zły nastrój. Ja mówię o 1) umiejętności wpływania na swój nastrój bez względu na okoliczności, tak by działanie w ogóle mogło zajść i by było efektywne, oraz 2) Zmianie percepcji na samo postrzeganie nastroju, co daje nam pewną niezależność i również dodaje mocy w radzeniu sobie z życiem. Tak więc chcesz mu dać rybę, ja mu oferuję wędkę.

Problemy ma każdy, jeden reaguje depresją i myśli o samobójstwie, a drugi zaciera ręce bo wie, że sobie poradzi z sytuacją. Różnić ich mogą tylko przekonania i umiejętność wpływania na swój nastrój i umiejętność działania niepodyktowanego nastrojem.

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Samobójstwo

Postautor: Kocur » 27 sierpnia 2015, o 23:38

Ty mu nic konkretnego nie poradziłeś. To samo co mi. Jest problem to trzeba nauczyć się poradzenia sobie z nim raz na zawsze. Dopiero jeśli zmiana z jakiegoś powodu jest niemożliwa szuka się innych rozwiązań, ale nie zawsze są one możliwe.

W przypadku fobii społecznej, problem rozwiązuje się łatwo. Fobia społeczna to zbiór negatywnych przekonań, które trzeba podważyć plus nauczenie się sposobów komunikacji i budowania relacji z innymi, bo to one wywołują strach. Potem praktyka, w międzyczasie może być przełamywanie strachu poprzez wchodzenie w stresujące sytuacje - reakcja opada. Tylko ludzie z fobią społeczną ze strachu uciekają przed konfrontacją z tym stresem.

Full Moon pisze:Ja mówię o 1) umiejętności wpływania na swój nastrój bez względu na okoliczności, tak by działanie w ogóle mogło zajść i by było efektywne


To jest niestety utopia i gdybyś coś takiego wymyślił dostałbyś pewnie Nobla i byłoby to nauczane oficjalnie i zastąpiłoby psychoterapię i coaching. Można krótkotrwale wpływać na nastrój, a tak skuteczniej robi się to za pomocą zmiany przekonań, oraz uczenia się nowego działania, a następnie trzeba po prostu działać.

Full Moon pisze:2) Zmianie percepcji na samo postrzeganie nastroju, co daje nam pewną niezależność i również dodaje mocy w radzeniu sobie z życiem. Tak więc chcesz mu dać rybę, ja mu oferuję wędkę.


Obiecujesz mu utopijne złote góry, które po dłuższej analizie nawet nie są tak fajne. Na dodatek w Twoich postach na ten temat nie ma żadnych konkretów, ani sposobu działania. Ja to podaję i na te problemy jest to skuteczne. I naprawdę mógłbym spokojnie pomagać ludziom dzięki tym metodom, które znam i sam stosuję. Problem polega na tym, że sam mam inny problem nie do rozwiązania i Ty np nie potrafiłeś odpisać na to nic sensownego.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Re: Samobójstwo

Postautor: Prometeusz » 28 sierpnia 2015, o 12:48

Ty mu nic konkretnego nie poradziłeś. To samo co mi. Jest problem to trzeba nauczyć się poradzenia sobie z nim raz na zawsze. Dopiero jeśli zmiana z jakiegoś powodu jest niemożliwa szuka się innych rozwiązań, ale nie zawsze są one możliwe.


Mówisz banały i myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy. Oczywistym jest, że problemy trzeba rozwiązywać, jeśli można zrobić to w łatwy sposób to tak trzeba zrobić od razu. Jeśli to jednak łatwe, a kolega mimo to nie daje rady, to znaczy, że coś jest na rzeczy i trzeba co innego najpierw przepracować . Ja mówię o tym co jest częścią rozwiązywania problemów, czyli odpowiednie nastawienie. Jeden radzi sobie z problemami, inny nie, ja mówię o przyczynie tego, a Ty ją kompletnie pomijasz.

W przypadku fobii społecznej, problem rozwiązuje się łatwo. Fobia społeczna to zbiór negatywnych przekonań, które trzeba podważyć plus nauczenie się sposobów komunikacji i budowania relacji z innymi, bo to one wywołują strach. Potem praktyka,


:shock: :shock: :shock: :shock: :shock:

Używasz mojego argumentu jako własnego, zmieniając przy tym swój pierwotny punkt widzenia. Kolejna Twoja zagrywka. Ty chyba nie umiesz normalnej dyskusji przeprowadzić. :-?

w międzyczasie może być przełamywanie strachu poprzez wchodzenie w stresujące sytuacje - reakcja opada. Tylko ludzie z fobią społeczną ze strachu uciekają przed konfrontacją z tym stresem.


No to, żeś Amerykę odkrył. xD W ogóle nie masz pojęcia o temacie. To prawda, że lęki trzeba przełamywać, ale nie zacznie tego robić, jeśli nie przyjmie odpowiedniego nastawienia. Chyba, że go porwiesz siłą i zostawisz w środku Tokio, wtedy jeśli nie schowa się do kartonu to wyzdrowienie.

Są dwa sposoby przerabiania lęków jako takich, wiem bo na studiach o tym miałem. Jedną jest metoda brutalna, czyli wystawienie całkowicie bez możliwości ucieczki na lękotwórczy bodziec, a drugim jest stopniowe, krok po kroku oswajanie z bodźcami lękotwórczymi. Jednak w przypadku fobii społecznej jest więcej mechanizmów jak np. niska samoocena, brak umiejętności komunikacyjnych i ogólnie szereg nieprzystosowań i fałszywych przekonań, to trzeba przepracować i jest to proces, a nie tak jak piszesz proste konkretne działania.

To Ty niczym szarlatan NLP chcesz sprzedać bajkową receptę na problemy. Lecz tak to nie działa, bo... tak bo ważniejszy jest element poznawczy i wiem ze studiów, gdzie miałem kontakt z poważnymi osobami zajmującymi się praktykami klinicznymi. Tak więc wszystko co piszesz jest mieszanką internetowych wyrywków i twojej bajkowej opinii niczym nie popartej. Dla mnie temat z Tobą jest zamknięty, nie zamierzam się bawić w Twoje licytacje.

JamesonWithApple
Posty: 203
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 14:38
Reputacja: 0

Re: Samobójstwo

Postautor: JamesonWithApple » 28 sierpnia 2015, o 12:53

oczywiście, że da się usprawiedliwić.. nie wiem czy już nie padła taka odpowiedź, nie będę czytać wszystkiego, ale podam najprostszy przykład..

jesteś w ostatnim stadium nowotworu xyz, został Tobie miesiąc życia w agonii, zabijasz się.. czy jest to usprawiedliwione? oczywiście.. zrobiłeś coś, mądrego, uniknięcie cierpienia, czysto rozumna decyzja..

oczywiście w przypadku mieszania religii w takie tematy, samobójstwo, aborja, eutanazja to zawsze czyste zło..

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: Samobójstwo

Postautor: Kocur » 28 sierpnia 2015, o 13:18

Full Moon pisze:Mówisz banały i myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy.


Vice versa. Przy czym ja mówię to co psychologia, a Ty opowiadasz jakieś fantasmagorie i nie piszesz żadnych konkretów.

Full Moon pisze: Oczywistym jest, że problemy trzeba rozwiązywać, jeśli można zrobić to w łatwy sposób to tak trzeba zrobić od razu. Jeśli to jednak łatwe, a kolega mimo to nie daje rady, to znaczy, że coś jest na rzeczy i trzeba co innego najpierw przepracować . Ja mówię o tym co jest częścią rozwiązywania problemów, czyli odpowiednie nastawienie. Jeden radzi sobie z problemami, inny nie, ja mówię o przyczynie tego, a Ty ją kompletnie pomijasz.


To Ty kompletnie pomijasz to co napisałem na ten temat, a mianowicie ten fragment:

jeśli to nie podziała to zabawa w psychoanalizę i dojście do metaprzekonań powodujących cierpienie i wtedy pierwszy punkt zadziała.

Lęk przed ludźmi zwalcza się na 2 sposoby, z czego trzeba zastosować oba naraz. Pierwsze to zdanie sobie sprawy z irracjonalności lęki i rozebranie go na czynniki pierwsze. [...] Trzeba zdać sobie sprawę, że ten lęk polega m.in/ na nie najlepszych umiejętnościach społecznych. Stąd lęk przed tym czego się nie potrafi.


Napisałem o przyczynach fobii społecznej. Mogą one być inne, ale wtedy indywidualnie dochodzi się do tego na podstawie rozmowy.

Terapia to nie tyle nauka, co odpowiednie nastawienie, znajomość pewnych modeli, które mogą pomóc, umiejętność kreatywnego myślenia, spojrzenia na sprawę z kilku różnych perspektyw. Wreszcie to filozofia i sztuka. Dobry psycholog jest w pewnym sensie artystą. Musi mieć także odpowiedni poziom wrażliwości, empatii i umiejętność przekazania swoich myśli.

Full Moon pisze:Używasz mojego argumentu jako własnego, zmieniając przy tym swój pierwotny punkt widzenia. Kolejna Twoja zagrywka. Ty chyba nie umiesz normalnej dyskusji przeprowadzić.



Chyba masz problem czytania ze zrozumieniem i chcesz nie zgadzać się ze mną dla zasady. Od początku o tym pisałem, a Ty piszesz, że się nie zgadzasz i potem tworzysz swoje mętne opisy, z których nic nie wynika.

Full Moon pisze:No to, żeś Amerykę odkrył. xD W ogóle nie masz pojęcia o temacie.


Znów robisz to samo. Z kontekstu wychodzi jednak, że się ze mną zgadzasz, tylko nie przeczytałeś tego co napisałem :D To mam pojęcie, czy nie? :D

Full Moon pisze:To prawda, że lęki trzeba przełamywać, ale nie zacznie tego robić, jeśli nie przyjmie odpowiedniego nastawienia. Chyba, że go porwiesz siłą i zostawisz w środku Tokio, wtedy jeśli nie schowa się do kartonu to wyzdrowienie.


No, ale ja przecież pisałem, że odpowiednie nastawienie jest ważne... ;-) Przy czym nie chodzi o taką sobie zmianę nastawienia, że postanawiam teraz mieć inne, albo nie utożsamiać się z problemami etc. Chodzi o pracę z przekonaniami.
Full Moon pisze:Są dwa sposoby przerabiania lęków jako takich, wiem bo na studiach o tym miałem


Jest wiele różnych sposobów i papierek, oraz obkucie się wiedzą nie wystarczy, a nieraz wręcz przeszkadza. Ja ten problem znam od podszewki i u pewnej osoby pozbyłem się go dzięki prostym metodom, o których tu piszę.

Full Moon pisze:To Ty niczym szarlatan NLP chcesz sprzedać bajkową receptę na problemy.


Kolejny raz wykazujesz się niesamowitą ignorancją. No, ale Twoje uprzedzenia do NLP też tu wychodzą, bo na studiach nawpychali Ci niepotrzebnej wiedzy do głowy, a okazuje się, że wiele problemów jest dużo prostszych, ale Ty musiałeś wpychać to sobie do głowy na studiach. Powtórzę więc Twój argument z dyskusji o Biblii, z którym się nie zgodziłem, ale może się tam myliłem. Po prostu teraz nie przyznasz się do tego, że nie masz racji, bo poświęciłeś temu sporo czasu i energii, a ta "wiedza' dała Ci poczucie bycia ekspertem. Dlatego nawet kiedy piszę to samo z czym się zgadzasz, to Ty negujesz i a priori się nie zgadzasz. Do tego piszesz w aroganckim tonie i strasznie się wymądrzasz.

JamesonWithApple pisze:jesteś w ostatnim stadium nowotworu xyz, został Tobie miesiąc życia w agonii, zabijasz się.. czy jest to usprawiedliwione? oczywiście.. zrobiłeś coś, mądrego, uniknięcie cierpienia, czysto rozumna decyzja..


Dokładnie. I jest wiele innych podobnych przypadków.

Mój przypadek wygląda dość podobnie - mam przed sobą życie do przeżycia, ale nie ma kompletnie niczego co chciałbym przeżyć jeśli będę sam i nie będzie w tym miłości. Tylko, że na pewno jej nie będzie (i nie będzie odczuwania piękna) i na dodatek logika podpowiada, że związki są bez sensu i nie są tym, o czym marzyłem. W związku z tym zostaje mi puste życie oparte na przymusach. Jeszcze poszukam rozwiązania, ale jak nie to myślę, że nie ma sensu wegetować i na darmo pracować.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.


Wróć do „Pytania i Pomoc”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość