Full Moon pisze:Rozpoznanie iluzji ja nie daje wszechwiedzy i wszechmocy, ale uwalnia od wątpliwości.
Iluzji czego?
Full Moon pisze:Joga i medytacje, to po prostu ćwiczenia, poprawiające zdrowie i wyostrzające umysł. Nie prowadzą absolutnie do niczego po za rozwojem samych sobie, plus właśnie różne efekty uboczne w postaci np. lepszego samopoczucia, a czasem halucynacji.
Ale rozwojem samych siebie, to znaczy?
Wiem że nie da się łatwo odpowiedzieć ale co świadczy o rozwoju?
W "normalnym" życiu obiektywnie o rozwoju duchowym mogą świadczyć tylko supermoce, a w sytuacjach kryzysowych (gdzie liczy się odwaga i działanie wbrew instynktowi samozachowawczemu) o rozwoju mogą świadczyć nasze czyny, przynajmniej ja tak to widzę.
Full Moon pisze:Lewitacje, karma, teleportacje, niejedzenie - kto to widział? kto tego doświadczył? Niektórzy są tak mocno do tego przekonani, ale nigdy nie mieli z tym styczności. Są Guru którzy to udają jak np. Sai Baba - w nowoczesnym świecie na takich ludzi mówi sie "iluzjoniści" i "mentaliści". Prawdziwi duchowi przywódcy jak np. Budda nigdy o czymś takim nie mówili, to po prostu historie dopisane później przez ludzi zajmujących się "świętym biznesem".
"Duchowi przywódcy", ech...
Ja widziałem, co prawda nie dokonałem świadomie i w ogóle w sumie nie wiem czy to byłem nawet ja (bo czym/kim jestem jak nie świadomością) jak ktoś/coś zmaterializowało oraz zdematerializowało parę przedmiotów, tak normalnie u mnie w domu po prostu czegoś nie było a nagle patrzę i jest, inna sprawa że oprócz samego przedmiotu nic to nie daje.
Ale jaki może być inny cel życia? Oczywiście każdy wyznacza sobie sam, niektórzy mogą zacząć pisać rzeczy w stylu "miłość jest celem życia".
Pomijając kwestię czym miłość jest, to ile jest ona warta bez supermocy.
Można kochać ale co z tego skoro inni mogą tą miłość skrzywdzić, posiadanie supermocy obroniło by ją.
W ogóle jakakolwiek wizja sprawiedliwości bez supermocy nie ma sensu, człowiek powinien po prostu posiadać umiejętności które pozwolą mu godnie żyć.
Nie wiem Full dlaczego tak oddzielasz te moce od inny rzeczy, mało osób w nie wierzy, nie wiadomo jak się za to zabrać, nie jest łatwe tylko co z tego?
Przecież patrząc na jakikolwiek przedmiot czy na cokolwiek nie jesteś w stanie stwierdzić czym to obiektywnie jest.
Ludzie przywykli do życia w obecnej formie, i wychodzą z założenia że chociaż tak naprawdę g*wno wiem o świecie/sobie/wszystkim to uznam że niektóre rzeczy są normalne a inne nie, a gdzie leży granica.
ps. ktoś/coś/istnieje pogląd że używanie supermocy w obecności ludzi postronnych mogłoby zniszczyć ich psychikę (nie lubię tego określenia "psychika" ale olać), nie wiem skąd się to wzięło i gdzie było gdy ludzie niszczyli ją sobie w dużo bardziej wymyślny sposób (tortury, nakazy) ale to tak nie działa, oczywiście jak ktoś zobaczy jakieś cuda to może potem nad tym rozmyślać ale to jest po prostu jego wybór, jeden myśli bez przerwy o A inny o B, a że coś może wywołać zdziwienie nie znaczy że jest złe, myślenie w ten sposób to porażka "ludzie nie przywykli do cudów to nie będę używał bo im poryje banie" w ten sposób ograniczamy sami siebie próbując dopasować się do innych.
Full Moon pisze: Widzę Sidd stara się o tym mówić w dyplomatyczny sposób. Dla mnie nie ma znaczenia w jaki sposób się o tym mówi i czy w ogóle się o tym mówi, bo albo się człowiek sam ocknie, albo się będzie łudzić.
Porównanie do Matrixa jest świetne Sidd.
Ocknie z czego? Łudzi na co?
Niektórzy twierdzą że cuda nie są celem samym w sobie? A jaki może być inny cel/sens?
Kim jest/byłby człowiek bez możliwości dokonywania cudów? W świecie w którym nie ma bólu mógłby być sobą, w tym (wychodząc z założenia że cuda nie istnieją) kupą mięsa która może się przeciwstawić wszystkiemu bo ma wolną wolę ale jedyne zwycięstwo jakie odniesie to będzie zwycięstwo moralne bo bez
rzeczywistych możliwości do bycia wolnym (czyli cuda) zawsze jesteśmy narażeni na łaskę/niełaskę innych.