Jak jesteś w depresji i masz problemy z działaniem, to idź nawet do szpitala (wcześniej do psychiatry), zmień środowisko, weź leki, albo mocniejsze, albo po prostu ziołowe
Jeśli to nie depresja to widzę wyraźnie, że przyczyną rozmyślań o samobójstwie, a zarazem problemem Piotrka jest nastrój i postrzeganie swojej sytuacji, zmaga on się również z fobią społeczną i te rzeczy mogą, a w zasadzie jestem o tym przekonany, że są ze sobą połączone. Jest między młotem, a kowadłem. Z jednej strony dołuje go sytuacja, brak niezależności i ograniczone perspektywy. Mógłby po prostu zacząć działać, naprawiając tym samym swoje samopoczucie. Jednak nie może tego zrobić ot tak po prostu bo boryka się z lękiem przed ludźmi i jest przyblokowany w normalnej aktywności. Na to nakłada się wiele rzeczy, postrzeganie społeczne, możliwe braki w umiejętnościach społecznych itd. Opis Piotrka wskazuje na to, że jego nastrój krąży w okolicach apatii.
Podejście do sprawy w formie poradnika abc (zrób to, to i to) w dodatku bez osoby, która by go w tym wsparła, jest po prostu głupotą.
Ja u Ciebie Kocur, zawsze dostrzegałem raczej manie niż apatię. Więc wątpię byś chociażby z doświadczenia wiedział jak pomóc koledze. Osoba, którą od samobójstwa dzieli "bycie miękką fają" nie nadaje się moim zdaniem na terapeutę czy doradce.
Moje konkrety były wymienione:
Zmiana otoczenia.
Jest taki schemat co doświadczalnie został potwierdzony naukowo - wygoda zabija. Masz rodziców i nie musisz się przejmować takimi sprawami jak jedzenie, ubranie, dach nad głową. A to są olbrzymie wartości. Sęk w tym, że jak człowiek ma zapewnione przeżycie, ale nie ma nic do roboty, żadnych wyzwań to popada w apatie i depresje. Jak długo w tym posiedzi to zaczyna dziać się źle.
Jeśli jest taka możliwość, a w dodatku będzie to otoczenie bardziej wymagające, to trzeba z tego skorzystać. Jednak w wielu przypadkach jest to nie możliwe, lub mocno utrudnione. To ma sens jeśli nowe warunki będą miały budujące właściwości na człowieka. Np. trafienie do rynsztoku nie poprawiłoby sytuacji.
Obranie sobie za cel/wyzwanie, pokonanie fobii społecznej.
Mówisz, że masz lęk przed ludźmi. O co w nim chodzi?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fobia_spo%C5%82eczna
Tutaj trzeba działać. Masz wyznawanie, skoro wiesz, że ten lęk jest irracjonalny, to możesz zacząć nad tym pracować, już masz jakiś cel.
To może być źródłem satysfakcji i drogą wyjścia z problemów. Tutaj trzeba działać (wystawiać się na kontakt z ludźmi). Choćby małymi kroczkami. To też jest proces.
Jednak jeśli człowiek nie radzi sobie sam ze sobą to rozpoczęcie takiego procesu może być nie możliwe, dlatego dałem kilka innych opcji i mówię o zmianie podejścia.
Przejście terapii opartej o zen.
Jest taka japońska terapia oparta na zen. Polega ona na tym, że na początku wystawiasz się na deprywacje. Tzn. przez tydzień się izolujesz z własnymi myślami i odczuciami, nie wchodzisz na komputer, nie oglądasz telewizji, nie prowadzisz dyskusji, jesteś na jakimś ograniczonym obszarze bez szczególnych bodźców. Po tygodniu zaczynasz wypełniać sobie czas prostymi zajęciami - zamiatasz podwórko, obierasz ziemniaki, robisz pranie, sprzątasz, idziesz na spacer, potem trzeba się włączyć w życie grupy terapeutycznej, ale myślę, że to można zastąpić rozmową z kimkolwiek, są niebieskie linie, jest internet, jest rodzina, może masz jakiś znajomych. Po prostu lekka socjalizacja. Na czwartym etapie idziesz w świat i podejmujesz jakieś wyzwanie. Skoro jesteś bezrobotny, to czemu nie pójdziesz na jakiś kurs z urzędu pracy? Może zapisz się na jakiś wolontariat? Zawsze są jakieś opcje.
Która może pokryć się z całym procesem rozwiązywania problemu.
Znalezienie sobie hobby.
Dobrym sposobem jest też znalezienie sobie hobby, czegoś czym można się zająć i w czym można się zacząć rozwijać. Ostatnio na forum np. była osoba która śpiewała. Ja gram w szachy i samodzielnie studiuje.
Pomaga to w nabraniu konstruktywnej postawy i uczymy się rozwiązywać problemy na rzeczach mniejszego kalibru. Hobby może też wyrwać człowieka z zamkniętego kręgu i chociażby z domu. Może też pomóc z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi.
Przepracowanie schematów myślowych i zmiana przekonań.
Ważnym jest sobie uświadomić, że społeczeństwo wywiera na nas sztuczną presję, wiesz jaka ona działa? Działa ona tak, że nawet w kontekście samobójstwa pytasz się jak to wygląda oczami społecznymi. Masz (choć może nie zdajesz sobie z tego sprawy) nałożone na swoje oczy okulary społeczne, które wmawiają Ci co jest dobre, a co złe. Które np. wmawiają Tobie, że nic nie jesteś wart. Ale wiesz na czym ta sztuczka polega? Że to dołuje tylko wtedy kiedy się porównujemy do innych. Tak na prawdę nikt nie jest nic nie wart. Każdą wartość ludzie sobie sami nadają (choć przekonywani są od dziecka, że tak nie jest, że wartość pochodzi z zewnątrz, a to nie prawda). Jeśli nikt i nic nie jest nic warte to po co żyć? No i właśnie trzeba sobie zdać sprawę z głupoty tego pytania. Skoro wszystko jest neutralne i obojętne to można żyć po prostu i samemu sobie ustalać wartości, by psychologicznie się wzmocnić. Skoro plastikowe postacie z tv, którym barany zazdroszczą też nie są nic warci, to tobie nic nie brakuje do nich już teraz. Ot inaczej Twoje ścieżki życiowe się potoczyły, życie Tobą zakręciło, to tylko tyle, nie ma to znaczenia. Lecz dalej masz wybór, możesz coś zrobić i przeżyć parę ciekawych chwil, albo z tym skończyć. Masz wybór, ale nie musisz wybierać opcji która wszystko kończy bo możesz mieć pewność, że będą lepsze chwilę, jeśli odpuścisz swój stary sposób myślenia.
Jak się jest w depresji, to się tej drogi wyjścia nie widzi. Ja miałem depresję i myśli samobójcze, ale nawet wtedy miałem nadzieję na lepsze czasy i na pewno nie chciałem umrzeć. Z depresji w moim przypadku nie było ciężko wyjść, ale musiałem przepracować wiele rzeczy by w nią nie wpadać ponownie. Teraz nie byłbym wstanie popaść w depresje. Od społecznych mechanizmów nie jestem jeszcze w pełni wolny, ale jestem na dobrej drodze. To wymaga czasu i działań. Daj sobie dłuższy okres na eksperymenty i zacznij działać. W końcu nic nie tracisz.
A jak jesteś w depresji i masz problemy z działaniem, to idź nawet do szpitala, zmień środowisko, weź leki, albo mocniejsze, albo po prostu ziołowe, cokolwiek.
Skoro możesz zakładać, że nie ma po co żyć i nie będzie lepiej, to równie dobrze możesz założyć, że możesz żyć po prostu i wyłapywać ciekawe chwile.
Tu jest właśnie ten element poznawczy, który może okazać się kluczowy. Oczywiście to nie wszystko, tutaj skupiłem się na kilku aspektach, ale tematów w procesie uzdrawiania przekonań jest więcej.
Chodzi o to by zdjąć z siebie presje, która nie potrzebnie podnosi stres i psuje nastrój. W dodatku zmiana kierunku myśli na bardziej optymistyczne nastawienie może dać energię by zacząć.
To są konkrety. No, ale Kocur może sobie wypisywać trzy po trzy co zechce - pisać banały i atakować bezpodstawnie czyjeś zdanie. Moje oceny ze studiów nie wskazują abym miał problemy z czytaniem, ze zrozumieniem. Natomiast profil mojego kierunku wyostrzył mnie na dostrzeganie takich manipulacji. Internet przyjmie wszystko i ma wielu mędrków....