aborcja

Pytania i Pomoc Duchowa - Masz jakikolwiek problem, napisz tu.
sigma
Posty: 1
Rejestracja: 27 października 2015, o 22:51
Reputacja: 0
Płeć: M

aborcja

Postautor: sigma » 27 października 2015, o 22:54

Pół roku temu okazało się, że moja dziewczyna zaszła w ciążę. Byliśmy bardzo przestraszeni, szczególnie reakcją środowiska i rodziny ale nie uważałem tego za koniec świata. Chodź jestem młody to wyobrażałem sobie wywrócenie życia do góry nogami, koniec z przyjemnościami, studia zaoczne i pracę. Moją dziewczyne wiadomość ta sparaliżowała, nie mogła uwierzyć i ciągle płakała. Zaraz po pozytywnym teście poszliśmy do lekarza potwierdzić ciążę, poszliśmy do zwykłego ,, pierwszego lepszego'' lekarza na NFZ który wprost zaproponował nam aborcje. Dał nam tydzień na podjęcie decyzji. Przez cały ten czas próbowaliśmy podjąć decyzje, W tym czasie byliśmy u ,, doradcy duchowego'', takiego ,, medium'' za poleceniem przyjaciela dziewczyny który tam chodzi. Osoba ta wyjaśniła nam, że jaką decyzje nie pojmiemy, decyzja nie będzie zła, że można poprosić duszę aby odeszła w pokoju i nie wyrządzi się jej krzywdy. Wizyta ta skłoniła moją dziewczyne do podjęcia decyzji, chodź dalej nie potrafiliśmy zdecydować na 100%.
Czułem, że dalibyśmy sobie radę, moja dziewczyna też to czuła ale jestem przekonany, że największym powodem skłaniających ją do aborcji był wstyd. Oboje pochodzimy z dość porządnych, tradycyjnych rodzin, uchodzimy za osoby rozsądne i ,, grzeczne'', baliśmy się zmian, wiedzieliśmy, że to za wcześnie, że może być lepszy moment.
Zacząłem oswajać się z myślą kontynuowania ciąży chodź miałem bardzo mieszane uczucia, bałem się, ze niechcianemu dziecku nie będę mógł zapewnić miłości, przez porzucone studia bytu a przed wszystkim sam czułem się wielkim dzieckiem nie zdolnym do wychowywania innych.
Wiedziałem, że jak powiem stanowczo ,,NIE'' to skłonił bym dziewczyne do kontynuowania ciąży ale tłumaczyłem sobie, że przez to zniszczę jej życie, młodość, szczęście. Wiem, że to były bardzo głupie argumenty...
Przed wyznaczonym terminem na decyzje poinformował nas lekarz, ze trzeba podjąć decyzje ,, już'' właściwie na tę wieść mechanicznie zdecydowaliśmy się i pojechaliśmy do kliniki, czułem się z tym źle, chodź to były pierwsze tygodnie moja dziewczyna bardzo cierpiała fizycznie. W noc aborcji ,, urodziła'' zarodek.
Po aborcji żyliśmy normalnie, można powiedzieć, ze tak jak gdyby nic się nie stało. Dopiero ponad miesiąc temu zaczęło do mnie dochodzić co się stało, napłynął smutek, myślę, że do mojej dziewczyny tak samo dopiero po czasie zaczęło to docierać, od miesiąca coraz więcej o tym mówi, prawie ciągle płaczę, ma wahania nastroju- depresje. Za wszystko obwinia mnie. Myślę, że dopiero po pewnym czasie mogliśmy zrozumieć co się stało, teraz napadła na nas fala smutku. Ja znoszę to lepiej, do dziewczyny robię dobrą minę i twardą postawę, w sobie mam dużo smutku i żalu, wiem, ze czasu nie cofniemy a do poziomu przed pół roku nie wrócimy.
Bo właśnie... nasz związek stawał się coraz lepszy. Kiedy zaczynaliśmy być ze sobą byliśmy nie zbyt dobrymi ludźmi, ja z pozoru porządny ale w tajemnicy uzależniony od pornografii, dziewczyna z pozoru nieskazitelna jednak po głębszym poznaniu okazało się, ze ma problemy z czatami erotycznymi. Związek dobrze na nas wpłynął, ja nie mam już od ponad roku kontaktu z pornografią, dziewczyna też przestała sprzedawać się w sieci, byliśmy wobec szczerzy i bardzo się kochaliśmy.
Zaczęliśmy uczestniczyć we mszach nie tylko ciałem, czytać pismo, wierzyć i pogłębiać naszą miłość. Modliliśmy się na mszy oczyszczającej w celu oczyszczenia relacji w naszym związku i pare tygodni po tym nastąpiła ,, wpadka''

jak głębiej się na ten temat zastanowić być może Bóg dał nam dziecko aby pogłębić naszą miłość, my tą szanse zmarnowaliśmy.
Czuje się całkowicie winny za tą sytuacje, trzymałem się z tym lepiej podejmując decyzje, byłem w szoku, działały na to emocje, presja czasu i otoczenia ale w porównaniu do mojej dziewczyny miałem jaśniejszy umysł, zawiodłem, nie uchroniłem mojego dziecka a nawet wyraziłem zgodę na jego śmierć. Żałuję.

Po tym wydarzeniu oddaliliśmy się od Boga, modlę się o przebaczenie ale wstyd mi jest o co kolwiek prosić Boga po tym wydarzeniu, bardzo chciał bym odbudować relacje z Bogiem ale obawiam się, że to niemożliwe. Moja dziewczyna przestała się modlić całkowicie.

W jaki sposób mogę spróbować zadośćuczynić ? Biorę pod uwagę, że nigdy nie zostanie mi to wybaczone ale chciał bym znaleźć drogę w którą mógł bym iść, mógł bym zabrać dziewczyne bo ona całkowice straciła wiarę.
Jak mogę ją wspierać? Gdzie szukać pomocy?

Kocur
Posty: 1341
Rejestracja: 20 maja 2014, o 06:51
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: aborcja

Postautor: Kocur » 28 października 2015, o 12:23

Słuchacie się jakichś "doradców duchowych"? :roll: Jednocześnie chodziliście na msze i czytaliście pismo? Typowy przykład "katolickiej moralności" :D :ok

Z powodu wstydu przed tym co powiedzą inni zabiliście dziecko? To jest wychowanie w "porządnej" rodzinie?

Nie potrafiłeś podjąć męskiej decyzji, a teraz jeszcze nie reagujesz twardo kiedy dziewczyna Cię obwinia? Przecież to była głównie jej decyzja, więc jest jeszcze bardziej winna niż Ty.

No dobra, tyle już sam wiesz, bo piszesz, że żałujesz. Zostaje jeszcze problem "Boga", bo niestety wiara wypacza w pewnym sensie psychikę. Żaden Bóg nikogo nie ocenia, a co się stało to się nie odstanie. Nie ma usprawiedliwienia dla takiego czynu, ale najważniejsze, że masz w sobie chęć poprawy (o ile nie jest to tylko ze strachu przed karą Boga). Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest skupienie się na przyszłości i wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji.

Jeśli potrzebujesz realnej pomocy, to odradzam jakichś doradców duchowych, księży itp. Bardziej adekwatne byłyby spotkania z psychoterapeutą, który skończył studia i kursy po to żeby pomagać w takich sprawach.

Pozdrawiam.
Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

kalina03
Posty: 27
Rejestracja: 21 października 2015, o 14:25
Reputacja: 0
Płeć: K

Re: aborcja

Postautor: kalina03 » 28 października 2015, o 17:02

Moim zdaniem psychoterapeuci są tylko "zapchaj dziurą", ci ludzie nie leczą lecz wyciszają naszą wojnę w duszy. Jeżeli człowiek sam z takiego zdarzenia nic nie wyniesie to nikt tego za niego nie zrobi. Ból i żal z czasem złagodnieją i pozostanie tylko wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Nie chcę w tej sytuacji nikogo oceniać ale pomijając fakt iż nie jesteście emocjonalne dojrzali do jakichkolwiek związków a związkiem tego nazwać nie można lecz układem. Gdzie istnieje prawdziwa miłość tam nie ma miejsca na tego typu tragedie. Ciężko jest tu o jakąś mądrą radę, trzeba żyć dalej i nie kościół lecz wiara w bezinteresowną miłość Boga względem Was może przynieść ukojenie. Czas leczy wszystkie rany i myślę, że ten okres po stracie wystarczająco dużo wniesie pokory do Waszego życia.

nikt
Posty: 368
Rejestracja: 4 marca 2009, o 11:25
Reputacja: 0
Płeć: M

Re: aborcja

Postautor: nikt » 28 października 2015, o 21:14

sigma- zakładając nawet,że Twoja relacja jest pozbawiona większych zniekształceń to Wasz związek ma niestety niewielkie szanse na przetrwanie.W oczach Twojej dziewczyny nie sprawdziłeś się jako partner(i nie o winę tu chodzi).
Rozmawiaj z nią,zapewniaj o swoim wsparciu i takowego jej udzielaj.Działaj.
Jesteście na rozdrożu i to "ta chwila",a nie iluzja jakiegoś potrzebnego czasu, zadecyduje o waszym związku.
Powodzenia.

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Re: aborcja

Postautor: Prometeusz » 28 października 2015, o 22:19

Z mojej perspektywy są dwie drogi:

Racjonalizacja i wyparcie.

albo

Przebudzenie.

Na to drugie wątpię byście byli gotowi, ale kto wie...


Wróć do „Pytania i Pomoc”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości