Plany po życiu pośmiertnym
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Bo tu nie chodzi o to, o czym są dane plany, tylko jak je zapisać.
Skoro o telepatii mowa, w zaświatach i nie tylko można nauczyć się techniki zamykania umysłu. Metody są różne. Najprostszą (lecz niekoniecznie najlepszą) jest wizualizacja zamkniętych wrót do Twojego umysłu i danych dziedzin z życia, które chcesz ukryć przed innymi. Można te wrota/wejścia itd. dodatkowo zablokować, np. dać jakieś pułapki, błędną drogę (przechodzisz, a wewnątrz wrót jest np. portal do nieskończonego labiryntu) lub dana osoba musi podać hasło by się przedostać. W każdym razie, metod zablokowania umysłu jest wiele.
Z myślami jest nieco inaczej, jak nie chcesz by ktoś usłyszał daną myśl, to robisz coś w rodzaju zasłony. Działają one zazwyczaj na 3 sposoby:
1. Nic przez nie nie słychać
2. Słychać tylko niezrozumiały bełkot lub stłumiony głos
3. Słowa są zmienione w ich odwrotną wartość (np. usłyszenie "tak" zamiast "nie") lub zmieniono je na zdanie pozbawione sensu (np. dzisiaj chmury kotlet bo rybka nie pachnie urwać)
Sposób na zablokowanie i odblokowanie zawsze się znajdzie
Skoro o telepatii mowa, w zaświatach i nie tylko można nauczyć się techniki zamykania umysłu. Metody są różne. Najprostszą (lecz niekoniecznie najlepszą) jest wizualizacja zamkniętych wrót do Twojego umysłu i danych dziedzin z życia, które chcesz ukryć przed innymi. Można te wrota/wejścia itd. dodatkowo zablokować, np. dać jakieś pułapki, błędną drogę (przechodzisz, a wewnątrz wrót jest np. portal do nieskończonego labiryntu) lub dana osoba musi podać hasło by się przedostać. W każdym razie, metod zablokowania umysłu jest wiele.
Z myślami jest nieco inaczej, jak nie chcesz by ktoś usłyszał daną myśl, to robisz coś w rodzaju zasłony. Działają one zazwyczaj na 3 sposoby:
1. Nic przez nie nie słychać
2. Słychać tylko niezrozumiały bełkot lub stłumiony głos
3. Słowa są zmienione w ich odwrotną wartość (np. usłyszenie "tak" zamiast "nie") lub zmieniono je na zdanie pozbawione sensu (np. dzisiaj chmury kotlet bo rybka nie pachnie urwać)
Sposób na zablokowanie i odblokowanie zawsze się znajdzie
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Oj, to ja jestem zbyt mało zaawansowana duchowo żeby Ci w czymkolwiek pomóc.
Nie mam opracowanych żadnych technik, oprócz relaksacji.
Wszystkie kursy duchowe prawie wykasowałam z pamięci i staram się żyć chwilą, bez żałowania przeszłości i zamartwiania się o przyszłość.
Jeżeli jestem zdrowa, najedzona, jest mi ciepło i nie mam długów, to czuję ogromne szczęście w danym momencie, bo reszta to tylko dodatki.
Na teraz, nie muszę się przed nikim zabezpieczać, bo nie czuję zagrożenia tylko lekkość prostego bytowania.
Nie mam opracowanych żadnych technik, oprócz relaksacji.
Wszystkie kursy duchowe prawie wykasowałam z pamięci i staram się żyć chwilą, bez żałowania przeszłości i zamartwiania się o przyszłość.
Jeżeli jestem zdrowa, najedzona, jest mi ciepło i nie mam długów, to czuję ogromne szczęście w danym momencie, bo reszta to tylko dodatki.
Na teraz, nie muszę się przed nikim zabezpieczać, bo nie czuję zagrożenia tylko lekkość prostego bytowania.
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Wiem, że nie jesteś, od początku tego tematu pisałaś tylko o prostym życiu
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
- Prometeusz
- Posty: 1615
- Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
- Reputacja: 0
- Płeć: M
- Kontaktowanie:
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Matrix się przy tym chowa
To może zwyczajnie opowiedz nam o swoich planach? Przeważnie ludziom się układa w głowie jak o czymś opowiadają 2 osobie. Nie wiem może kosmici mają podobnie warto spróbować.
To może zwyczajnie opowiedz nam o swoich planach? Przeważnie ludziom się układa w głowie jak o czymś opowiadają 2 osobie. Nie wiem może kosmici mają podobnie warto spróbować.
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Matrix się chowa, Ksenia się zawstydziła, a za chwilę Full Moon zakryje się chmurką, lub zmieni fazę. Ja też jestem bardzo ciekawa.
- Prometeusz
- Posty: 1615
- Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
- Reputacja: 0
- Płeć: M
- Kontaktowanie:
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Zdecydowanie muszę zmienić fazę
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Ugh, miałam tego nie robić, ale dobra - dam Wam po 1 przykładzie z obu problemów (jeden związany z pop. życiami, drugi z życiem po śmierci):
Pierwszy przykład:
Dwukrotnie, jak byłam naprawdę młodziutką duszą, inkarnowałam się w pewną rasę, która chciała podbić jak najwięcej terytoriów (szukałam wtedy czegoś w rodzaju potęgi, ale teraz wiem, że prawdziwa potęga jest wewnątrz - wiem, że to oklepana filozofia ). Kiedyś stoczyliśmy wojnę z inną planetą. Na planecie, na której toczyliśmy wojnę, pozostało tylko kilka osób ze swojego gatunku. To była dość długa wojna... Po latach pojmano mnie i torturowano by uzyskać informacje na ten temat, można powiedzieć, że byłam umierająca. Przypadkiem spotkałam jednego z wyżej wspomnianych kosmitów. Powiedział, że jestem ostatnim przedstawicielem mojej rasy (nie wiedziałam o tym odkąd mnie pojmano). Nie chciałam w to uwierzyć, po prostu. Zaczęłam przez to atakować wszystkich itd. (wiem, głupie ). Potem pobrałam część DNA od towarzysza tego mężczyzny by się zregenerować, ale czułam się przez to tylko gorzej - przez niekompatybilne geny umierałam. Pod koniec chciałam tylko zobaczyć Słońce, dawno go nie widziałam. Potem próbowałam popełnić samobójstwo przez te nieszczęsne geny, które pobrałam - to było jak choroba. Po próbie samobójczej ocknęłam się po jakimś czasie cała poraniona. Stwierdziłam, że skoro nadal żyję, to odbuduję z resztek DNA obywateli mojej dawnej planety - no muszę przyznać, że udało mi się - byłam z siebie naprawdę dumna Dalej byłam trochę zaślepioną ideologiami, jakie mi wtedy wmawiano i też chciałam podbijać planety itp., ale na żadnej jeszcze nie osiedliśmy - odbudowałam wszystko w statku kosmicznym, a potem szło już z górki, choć trwało to dość długo. Jak już byłam "na szczycie" rozwoju stworzonego przeze mnie imperium (?), znowu spotkałam wyżej wspomnianego jegomościa. Znał moje plany i razem z grupą, którą miał przy sobie, pokonał mnie. Nie napiszę jednak w jaki sposób, bo to już tworzy całkiem inną historię. Nie chodzi mi o to, że się tego wstydzę, bo co się stało to się nie odstanie, tylko po prostu musiałabym wtedy pisać jeszcze o innych rzeczach niezwiązanych z tym wcieleniem. W każdym razie po zgonie postanowiłam wcielić się ponownie w tę samą rasę - w głębi serca wiedziałam, że oni jeszcze gdzieś istnieją...
...i miałam rację. Żyło jeszcze kilku przedstawicieli Trzymaliśmy się razem i "jakoś to było". Urodziłam się - owszem, ponownie - ale wcześniej niż w pop. życiu. Dodatkowo mogliśmy dzięki zaawansowanej technologii podróżować w czasie. Po wielu przygodach nie związanych z planem, który opisałam w tym temacie, cofnięto mnie do czasów tej wojny. Wtedy podczas pożaru dostałam uszczerbku w głowę, ale dzięki niemu dostałam daru jasnowidzenia - widziałam przeszłość i przyszłość. No i przez moje oświecenie zaczęłam dziwnie się zachowywać, więc uznali, że postradałam rozum, ale słuchali moich wizji (zawsze się sprawdzały ). Niestety traktowali mnie przez to jak okaz w zoo Jeszcze postawili mnie na podwyższeniu i oświetlili je z góry - no było to dość niekomfortowe, a od tego światła szło oszaleć: wyobraźcie sobie, że siedzicie sobie w takim miejscu i ciągle świeci na Was lampa z góry prosto w oczy. Po wygraniu bitwy przewidziałam spotkanie z tym samym człowiekiem (?), którego widziałam w pop. wcieleniu - znowu chciał nas pokonać, miał wtedy nieco inną drużynę do walki. W trakcie konfrontacji z nim widziałam przyszłość - w sensie to, co chciał zrobić "mój" lud i zaczęłam tak manipulować strunami czasu (teoria strun się kłania ), żeby nasz wróg wygrał, choć miał małe szanse. Nasz statek został zniszczony, śmierć przez przygniecenie i pożar była naprawdę bolesna...
Po tym wydarzeniu inkarnowałam się na alternatywnej Ziemi, ale zablokowałam sobie dar jasnowidzenia, żeby znowu nie być dziwadłem wśród innych.
No i tu plan jest taki, że chcę znowu spotkać tą osobę, której pozwoliłam wygrać, po prostu chcę ją dokładniej poznać i w pewnym sensie przeprosić za dawne dzieje No i chcę odzyskać jasnowidzenie, ale w astralu i innych światach duchowych to pestka
Drugi przykład:
Po śmierci chcę w astralu nauczyć się pewnych zdolności oraz posiąść daną wiedzę, której tutaj nie ma, a potem podróżować po różnych dziwnych światach. Jest tu tego trochę, więc myślę, że na temat drugiego przykładu tyle wystarczy.
Pierwszy przykład:
Dwukrotnie, jak byłam naprawdę młodziutką duszą, inkarnowałam się w pewną rasę, która chciała podbić jak najwięcej terytoriów (szukałam wtedy czegoś w rodzaju potęgi, ale teraz wiem, że prawdziwa potęga jest wewnątrz - wiem, że to oklepana filozofia ). Kiedyś stoczyliśmy wojnę z inną planetą. Na planecie, na której toczyliśmy wojnę, pozostało tylko kilka osób ze swojego gatunku. To była dość długa wojna... Po latach pojmano mnie i torturowano by uzyskać informacje na ten temat, można powiedzieć, że byłam umierająca. Przypadkiem spotkałam jednego z wyżej wspomnianych kosmitów. Powiedział, że jestem ostatnim przedstawicielem mojej rasy (nie wiedziałam o tym odkąd mnie pojmano). Nie chciałam w to uwierzyć, po prostu. Zaczęłam przez to atakować wszystkich itd. (wiem, głupie ). Potem pobrałam część DNA od towarzysza tego mężczyzny by się zregenerować, ale czułam się przez to tylko gorzej - przez niekompatybilne geny umierałam. Pod koniec chciałam tylko zobaczyć Słońce, dawno go nie widziałam. Potem próbowałam popełnić samobójstwo przez te nieszczęsne geny, które pobrałam - to było jak choroba. Po próbie samobójczej ocknęłam się po jakimś czasie cała poraniona. Stwierdziłam, że skoro nadal żyję, to odbuduję z resztek DNA obywateli mojej dawnej planety - no muszę przyznać, że udało mi się - byłam z siebie naprawdę dumna Dalej byłam trochę zaślepioną ideologiami, jakie mi wtedy wmawiano i też chciałam podbijać planety itp., ale na żadnej jeszcze nie osiedliśmy - odbudowałam wszystko w statku kosmicznym, a potem szło już z górki, choć trwało to dość długo. Jak już byłam "na szczycie" rozwoju stworzonego przeze mnie imperium (?), znowu spotkałam wyżej wspomnianego jegomościa. Znał moje plany i razem z grupą, którą miał przy sobie, pokonał mnie. Nie napiszę jednak w jaki sposób, bo to już tworzy całkiem inną historię. Nie chodzi mi o to, że się tego wstydzę, bo co się stało to się nie odstanie, tylko po prostu musiałabym wtedy pisać jeszcze o innych rzeczach niezwiązanych z tym wcieleniem. W każdym razie po zgonie postanowiłam wcielić się ponownie w tę samą rasę - w głębi serca wiedziałam, że oni jeszcze gdzieś istnieją...
...i miałam rację. Żyło jeszcze kilku przedstawicieli Trzymaliśmy się razem i "jakoś to było". Urodziłam się - owszem, ponownie - ale wcześniej niż w pop. życiu. Dodatkowo mogliśmy dzięki zaawansowanej technologii podróżować w czasie. Po wielu przygodach nie związanych z planem, który opisałam w tym temacie, cofnięto mnie do czasów tej wojny. Wtedy podczas pożaru dostałam uszczerbku w głowę, ale dzięki niemu dostałam daru jasnowidzenia - widziałam przeszłość i przyszłość. No i przez moje oświecenie zaczęłam dziwnie się zachowywać, więc uznali, że postradałam rozum, ale słuchali moich wizji (zawsze się sprawdzały ). Niestety traktowali mnie przez to jak okaz w zoo Jeszcze postawili mnie na podwyższeniu i oświetlili je z góry - no było to dość niekomfortowe, a od tego światła szło oszaleć: wyobraźcie sobie, że siedzicie sobie w takim miejscu i ciągle świeci na Was lampa z góry prosto w oczy. Po wygraniu bitwy przewidziałam spotkanie z tym samym człowiekiem (?), którego widziałam w pop. wcieleniu - znowu chciał nas pokonać, miał wtedy nieco inną drużynę do walki. W trakcie konfrontacji z nim widziałam przyszłość - w sensie to, co chciał zrobić "mój" lud i zaczęłam tak manipulować strunami czasu (teoria strun się kłania ), żeby nasz wróg wygrał, choć miał małe szanse. Nasz statek został zniszczony, śmierć przez przygniecenie i pożar była naprawdę bolesna...
Po tym wydarzeniu inkarnowałam się na alternatywnej Ziemi, ale zablokowałam sobie dar jasnowidzenia, żeby znowu nie być dziwadłem wśród innych.
No i tu plan jest taki, że chcę znowu spotkać tą osobę, której pozwoliłam wygrać, po prostu chcę ją dokładniej poznać i w pewnym sensie przeprosić za dawne dzieje No i chcę odzyskać jasnowidzenie, ale w astralu i innych światach duchowych to pestka
Drugi przykład:
Po śmierci chcę w astralu nauczyć się pewnych zdolności oraz posiąść daną wiedzę, której tutaj nie ma, a potem podróżować po różnych dziwnych światach. Jest tu tego trochę, więc myślę, że na temat drugiego przykładu tyle wystarczy.
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Ty faktycznie nie powinnaś opowiadać o swoich planach.
Psychiatra to od razu by u Ciebie widział manię wielkości połączoną z manią prześladowczą.
A twoja zasłona myślowa ,,dzisiaj chmury kotlet bo rybka nie pachnie urwać", to w psychiatrii nazywa się ,,sałata słowna", którą można usłyszeć u pacjenta w psychozie.
Przykro mi, że tak do Ciebie piszę, ale jestem przede wszystkim osobą szczerą. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale Twoje plany mogą przynieść Ci tylko nieszczęście, bo chyba są podyktowane jednak zemstą.
Ale kimże jestem, żeby Cię diagnozować i podpowiadać co masz robić.
I tak wiem, że jesteś przekonana o słuszności swojej misji.
Psychiatra to od razu by u Ciebie widział manię wielkości połączoną z manią prześladowczą.
A twoja zasłona myślowa ,,dzisiaj chmury kotlet bo rybka nie pachnie urwać", to w psychiatrii nazywa się ,,sałata słowna", którą można usłyszeć u pacjenta w psychozie.
Przykro mi, że tak do Ciebie piszę, ale jestem przede wszystkim osobą szczerą. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale Twoje plany mogą przynieść Ci tylko nieszczęście, bo chyba są podyktowane jednak zemstą.
Ale kimże jestem, żeby Cię diagnozować i podpowiadać co masz robić.
I tak wiem, że jesteś przekonana o słuszności swojej misji.
Ostatnio zmieniony 12 lipca 2014, o 19:10 przez Ksenia, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Nie pisałam, że ja używam tej zasłony, tylko opisałam jej główne działania, w sensie jak się ona przejawia.
Nigdzie też nie napisałam, że nienawidzę tego gostka - jeśli bym go nienawidziła, to owszem, mściłabym się, ale czy napisałam coś takiego?
Naprawdę radzę Ci uważniej czytać.
Nigdzie też nie napisałam, że nienawidzę tego gostka - jeśli bym go nienawidziła, to owszem, mściłabym się, ale czy napisałam coś takiego?
Naprawdę radzę Ci uważniej czytać.
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Przepraszam, za moje sugestie i czytanie między wierszami.
Rozumiem, że to ogromna i przykra nadinterpretacja.
Rozumiem, że to ogromna i przykra nadinterpretacja.
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Wygląda na to, że po prostu zasugerowałaś się swoimi emocjami i tyle
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Ja nie powiedziałam, że o nie chodzi, tylko Twój tekst wygląda jakbyś się nimi zasugerowała.
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
- Prometeusz
- Posty: 1615
- Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
- Reputacja: 0
- Płeć: M
- Kontaktowanie:
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Fajne plany, odzyskanie jasnowidzenia i podbój astrala...
Trzymam kciuki.
Trzymam kciuki.
Re: Plany po życiu pośmiertnym
Z tym podbojem to bym nie przesadzała, ale dzięki
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości