Proszę o pomoc..

Pytania i Pomoc Duchowa - Masz jakikolwiek problem, napisz tu.
kaka2223
Posty: 1
Rejestracja: 15 lutego 2007, o 08:57
Reputacja: 0

Proszę o pomoc..

Postautor: kaka2223 » 15 lutego 2007, o 09:28

Witam Serdecznie Wszystkich!
Chcialam prosisc o wyjasnienie pewnych kwestii,i mam nadzieje ,ze to sie uda.
Moj problem jest bardzo,meczacy i jestem naprawde zmeczona ta sytuacja.
Mianowicie chcialabym sie dowiedziec:
-czy 3 oko mozna otworzyc sobie niechcacy..
-czy mozna sie jakos uwrazliwic tak mocno,ze mozliwe jest odbieranie,slyszenie
innych wibracji..(znajome osoby)
-czy mozna spotykac sie ze soba w astralu
Bardzo bliska mi osoba wlasnie tak odczuwa,a ja juz sobie nie radze,poniewaz nie
jestem w temacie dla mnie to jest tak stasznie odlegle
Chcialam powiedziec,bo to wazne ,ze jestem strasznie o ta osobe zazdrosna..
Wiem ze to nie na tym polega i niczego nie uzyskam,wrecz przeciwnie.
Bardzo mi zalezy na tej osobie,ale pomalu zaczynam sobie uswiadamiac,ze
to idzie nie w tym kierunku co trzeba.
Bardzo dziekuje za wszystko i prosze o odpowiedz:)Pozdrawiam

Sidd
Administrator
Posty: 587
Rejestracja: 13 czerwca 2006, o 08:23
Reputacja: 0
Płeć: M

Postautor: Sidd » 15 lutego 2007, o 15:57

-czy 3 oko mozna otworzyc sobie niechcacy..

Czasem trzecie oko otwiera się samoistnie. Różne mogą być tego przyczyny, najczęściej jest to jakieś uwarunkowanie z poprzednich wcieleń. Nie jest to nic złego.

kaka2223 pisze:-czy mozna sie jakos uwrazliwic tak mocno,ze mozliwe jest odbieranie,slyszenie innych wibracji..(znajome osoby)


Jeśli chodzi o wibracje, to je bardziej się czuje/widzi. Słyszeć można np. przekazy telepatyczne lub myśli. Odpowiadając na pytanie - jest to możliwe.

-czy mozna spotykac sie ze soba w astralu

Tak. Wiele jest takich spotkań. Najczęściej ludzie robią to nieświadomie, jednak dość często się spotykają (np. we śnie).

kaka2223 pisze:Bardzo bliska mi osoba wlasnie tak odczuwa,a ja juz sobie nie radze,poniewaz nie jestem w temacie dla mnie to jest tak stasznie odlegle


Jesteś w porządku. Nie musisz być w temacie, nie musisz się tym zajmować czy dążyć do tego. Już jesteś niepowtarzalnym przejawem boskości i jesteś na miejscu. Nie musisz się na siłę uczyć czy rozwijać. Wszystko przyjdzie naturalnie w swoim czasie. :)

Chcialam powiedziec,bo to wazne ,ze jestem strasznie o ta osobe zazdrosna..

W jakim sensie? Dlatego, że tamta osoba umie więcej (wie więcej) ? Ona też jest na swoim miejscu, tak jak Ty. Oboje jesteście na dobrej drodze. :)

kaka2223 pisze:Bardzo mi zalezy na tej osobie,ale pomalu zaczynam sobie uswiadamiac,ze to idzie nie w tym kierunku co trzeba.

Jeśli Ci zależy, powiedz jej to. Powiedz też o Twoich uczuciach, odnośnie tego, że to nie idzie w tym kierunku co trzeba. Warto być otwartym, będzie co będzie. Jak by nie było, oboje na tym skorzystacie. :)
"Nie ma większej tajemnicy niż ta, że my, będąc Rzeczywistością, dążymy do osiągnięcia Rzeczywistości." - R.Maharishi
www.RozwojDuchowy.net

swadzyniak
Posty: 3
Rejestracja: 12 marca 2007, o 19:20
Reputacja: 0

UTRATA ENERGII ŻYCIOWEJ.

Postautor: swadzyniak » 12 marca 2007, o 20:08

Serdecznie witam -

Jestem Tao-istą, medytuję od kilkunastu lat. Moje życie się zmieniło, nie choruję, nie wiem co to jest cierpienie. Życie wydawało by się doskonałe. Tak jest w samej rzeczy, ale nie całkiem.
Moim problemem jest przebywanie wśród ludzi. Odbieram mentalnie ich emocje, i z tym można sobie radzić, nawet łatwiej jest unikać pewnych kontaktów, aby nie popełniać życiowych błędów. Ludzie w różnym stopniu podbierają mi energię życiową, dzieje się to w okresie kilkunastu minut, a kontakt z niektórymi osobami nawet jeszcze krótszy, powoduje, to tak duże osłabienie, że staję się chłodny na ciele, a temperatura spada do 32- 33 ° C.
Dojście do siebie zajmuje mi kilka dni, w samotności szybciej dochodzę, potrafię wykonywać samo-zasilanie.
Co jest przyczyną tego stanu i jak temu zapobiegać?.

Serdecznie pozdrawiam

Tadeusz.

Sidd
Administrator
Posty: 587
Rejestracja: 13 czerwca 2006, o 08:23
Reputacja: 0
Płeć: M

Postautor: Sidd » 13 marca 2007, o 06:20

swadzyniak, Witam :)
Spróbuj spojrzeć na to z innego punktu widzenia. To nie ludzie Ci zabierają, tylko Twoje ciało pozwala na utratę energii.

Procesy wygląda w ten sposób, że spotykając człowieka mentalnie się do niego dostrajasz. Świadomość kieruje się ku tej osobie, kieruje na nią uwagę zapominając o sobie. Może się tak stać szczególnie wtedy, kiedy taki kontakt jest dla Ciebie ważny (budzi jakiekolwiek emocje). Po prostu podświadomość może udawać nieświadomie tą osobę i jej wzorce działania.
Jest to wyuczona właściwość ciała. Jeśli brak wewnętrznej stabilności i niezależności - podświadość upatruje w drugim człowieku coś ważnego i mimowolnie się do niego dostraja, przejmując wszystkie niekorzystne wzorce. Pozwala tym samym na rozstrojenie własnego wnętrza. Pozbywa się energii. Jest to pewne pzyzwyczajenie, które oczywiście można zmienić.

Powodem osłabienia może być również stres. Choć jeśli piszesz, że medytujesz i nie wiesz co to cierpienie to wykluczam taką możliwość. :)

To co na tą chwilę możesz zrobić, to nabyć poczucie niezależności i stabilności wewnętrznej. Możesz to zrobić oczywiście jakimkolwiek sposobem - afirmacje, medytacje, wizualizacje... Chodzi o stabilonść uczuć, emocji, myśli i ogólnego ciała.

Już nie musisz dostrajać się do innych ludzi. Kiedy wewnętrznie poczujesz się niezależny i stabilny, nie będziesz kierował takiej uwagi na człowieka, a Twa wewnętrzna eneegia nie będzie od niego uzależniona. Będziesz stabilny i pełen energii bez względu na to co drugi człowiek robi i jaki jest.

Być może powodem też jest to, że masz ogólnie zaniżony potencjał energetyczny. Wtenczas podświadomość czuje, że inni są silniejsi i kieruje do nich uwagę. Tu również pomoże przeafirmowanie niezależności i stabilności, jednak warto też podwyższyć swój potencjał energetyczny. Można to robić poprzez głębokie oddechy, wizualizację energicznego, pełnego i zdrowego ciała... itp. Gdy będziesz miał wiele energii i będziesz stabilny, to ludzie będą się do ciebie dostrajali, nie odwrotnie.

Możesz też afirmować - zawsze spotykam przyjaznych i pełnych energii ludzi. To podejście z drugiej strony. Po prostu przestaniesz spotykać ludzi, którzy Ci szkodzą. Choć oczywiście pełniejszym rozwiązaniem sytuacji jest przeafirmowanie niezależności, bezpieczeństwa i stabilności wewnętrznej.

Pozdrawiam ciepło :)
"Nie ma większej tajemnicy niż ta, że my, będąc Rzeczywistością, dążymy do osiągnięcia Rzeczywistości." - R.Maharishi
www.RozwojDuchowy.net

swadzyniak
Posty: 3
Rejestracja: 12 marca 2007, o 19:20
Reputacja: 0

UTRATA ENERGII ŻYCIOWEJ.

Postautor: swadzyniak » 13 marca 2007, o 16:09

Serdecznie witam Ananda Na -

Bardzo serdecznie dziękuję za szybką i bardzo pouczającą odpowiedź. Przyznam, że Twoje uwagi są słuszne. Ale to tylko jeden z problemów, z którym poradziłem sobie. Już dawno zauważyłem, że są osoby które mentalnie wywierają wpływ na mnie, a nie chcąc im sprawić przykrości, czy z innych względów, - podporządkowuje się im. Zauważałem, że moje zachowanie zmieniało się, i potem wstydziłem się, niepotrzebnie wypowiadanych słów.
Problem jest trochę innej natury. Kiedy zacząłem odczuwać wibracje innych ludzi z odległości około półtora metra wykonywałem doświadczenia aby zorientować się, jaki człowiek odziaływuje na mnie, jaka wibracją. I stwierdziłem po czasie, że można ich podzielić na trzy grupy. Pierwsza - to ludzie uczynni, pogodni, u nich nie odczuwałem wibracji, i w ich otoczeniu mogłem przebywać bardzo długo bez jakiejkolwiek oznaki zmęczenia. Tych ludzi jest bardzo mało. Druga grupa - ludzie przeciętni, ale nie bezinteresowni - u nich wibracja objawia się jak drgania dźwięków przy kolumnie głośnikowej, i lekkim swędzącym mrowieniem. Z odległości dwóch metrów odczuwa się mrowienie, a przy zbliżaniu się odbieram wibracje. To najliczniejsza grupa ludzi, można zauważyć, że są wyczerpani energetycznie, wskazuje to barwa skóry na twarzy oraz pokasływanie i smarkanie w nieco chłodniejsze dni. Jest im ciągle zimno!. A kontakt z nimi powoduje, że po niedługim czasie czuję się osłabiony.
Trzecia grupa - choć nie liczna to dla mnie bardzo niebezpieczna. Kiedy w sklepie stojąc po zakupy, podejdzie taka osoba do mnie w kolejkę, nie muszę się oglądać, wibracja ma postać bardzo niskiego tonu, jakby falowania, bardzo nieprzyjemna!. Muszę wyjść z kolejki, niby po coś jeszcze na półkę. Od razu robi mi się niedobrze i ten stan utrzymuje się bardzo długo. Nie widziałem nigdy tej osoby, nie zamieniliśmy nawet słowa. A w tym kontakcie pozostawiła na mnie swe emocje, myśli stają się rozbiegane, powracają do tej sytuacji w kolejce, oraz odczucia jakie temu towarzyszyły. Wiedziałem jak się od tego uwolnić. Tylko dokładne oczyszczanie aury całego ciała metodą Mistrza Choa Kok Sui i gorący prysznic - uwalnia mnie od wszystkiego. To może wydawać się nieprawdopodobne, ale po krótkim spłukaniu ciała - umysł staje się wyciszony, powraca twórcze myślenie. Znów ogarnia mnie stan, jaki od lat mi towarzyszy, wewnętrznej radości i spokoju.
Przy bardzo silnym osłabieniu, i niemożności wykonania dużego wysiłku by oczyścić aurę, stosuję drugi sprawdzony sposób oczyszczania swego ciała fizycznego i eterycznego Mistrza Choa. Do dużego plastykowego pojemnika wsypuję kilogram soli i zalewam taką ilością wody, by zawartość ta rozpuściła się (1:2). Taką solanką myję swe ciało i potem wycieram je ręcznikiem, nie opłukując wodą. Tą metodę stosuję raz w tygodniu.
Spotkanie z osobami trzeciej grupy, bez nawiązania z nimi jakiegokolwiek kontaktu powoduje u mnie takie doświadzcenia. W kontakcie z ludźmi muszę się pilnować, aby nie mieć kłopotów. Utrata energii trwa kilka minut, a pozyskanie jej w pochmurny i chłodny dzień traw kilka godzin samozasilania. Przy bardzo poważnym osłabieniu odzyskanie pełnej formy trwa około siedmiu dni, a może jeszcze dłużej.

Bardzo serdecznie pozdrawiam, wszystkiego dobrego -

Tadeusz.

R2D2
Posty: 15
Rejestracja: 9 stycznia 2007, o 16:28
Reputacja: 0

Postautor: R2D2 » 14 marca 2007, o 11:24

Wśród ludzi też są czarne dziury. Ja zauważyłem, że kobiety mają statystycznie większe ssanie niż faceci. Zwłaszcza te atrakcyjne.

swadzyniak
Posty: 3
Rejestracja: 12 marca 2007, o 19:20
Reputacja: 0

UTRATA ENERGII ŻYCIOWEJ

Postautor: swadzyniak » 15 marca 2007, o 02:08

Serdecznie witam R2D2 -

Z moich obserwacji wynika, że tu specjalnie nie chodzi o płeć, ale o intencje towarzyszące danej osobie. Nauczyłem się wizualizować "tarczę ochronną"w postaci energetycznego kokona okalającego moje ciało, aby uchronić się przed utratą energii. Pomaga to na krótko przed osobami zaliczanymi do drugiej grupy. Kontakt z osobami z trzeciej grupy jest dla mnie przegraną i przez wiele lat poszukuję na to zabezpieczenia, żadne nie pomaga. Teraz kiedy odbieram wibracje innych ludzi, wydawało by się że wiem o nich o wiele więcej, tak, to prawda, ale wiedza ta jest okupiona ciągłym pilnowaniem się. Aby mój poziom energetyczny był w normie. Latem, kiedy jest bardzo ciepło i słonecznie dla mnie to najlepsze chwile, mogę cały dzień przebywać w słońcu, czuję się doskonale. Wyglądam dość dziwnie, bardzo szklą mi się oczy, wyglądają jak pełne łez, a powiekami się trudno porusza. I choć jest gorąco, nie pocę się. Zauważyłem po długich obserwacjach otoczenia i wykonywanych doświadczeniach, że osoby wydzielające bardzo nisko wibrującą energię, których unikam jak tylko mogę, - u zwierząt (psów) wywołują agresję.
Siedziałem przy bramie posesji i przekomarzałem się z wilczycą, która mnie znała i lubiła jak ją drapałem za uszami. Byłem odwrócony do chodnika plecami, tak, że nie widziałem kto przechodzi. Przechodziła osoba koło mnie, odczuwałem na plecach niby mrowiąco-falujący "cień" jej aury. Przeraziłem się i przywarłem bliżej kraty bramy. Pies do tej pory wesoły, nagle zerwał się i sadził na bramę szczekając. Kiedy odeszła, pies uspokoił się, a ja dziwnie się czułem.
Jeśli ktoś chce medytować, to dałbym mu radę na przyszłość. Otrzyma z czasem bardzo dużo, ale z roku na rok jego wrażliwość będzie wzrastała. Będzie bardzo cierpiał, kiedy nawet najmniejszej istocie dzieje się krzywda. Będzie bardziej pojmował wszystko dziejące się wokół niego, ale będzie rozmijał się duchowo z otaczającym go światem zewnętrznym chylącym się ku upadkowi moralnemu. Stanie się jeszcze mniej rozumiany przez otoczenie. Stanie się Robinsonem na wyspie pełnej ludzi, widzących co innego niż on, mających inne pragnienia niż on, podążających innymi drogami niż on. I choć będzie widział ich brak poszanowania dla wszystkich istot żyjących, łamanie boskich praw natury, z których jest jedno zasadnicze, inaczej interpretowane w każdej z religii, lecz posiadające ten sam sens - " TO BOSKA ZASADA PRZYCZYNY I SKUTKU". "Jakie posiejesz ziarno, taki zbierzesz plon".
Będzie patrzył, jak ludzie sieją ziarno: nienawiści, pychy, pogardy dla bliźniego, zbierając plon nieszczęść i krzywd, chorób i samotności. I sam nic nie będzie w stanie zrobić, niczego nie naprawi. Intencja naprawy powinna wyjść od nich samych. Czasami w rozmowie słyszę słowa "Zazdroszczę Panu, że nie choruje!". W tym jednym zdaniu, jakże krótkim, a już zabarwionym złymi intencjami, bo przyznawać , że czegoś się komuś zazdrości, to tak, jakby chcąc zabrać to "dobro" jakie posiada. Ale nie przyjmują żadnych wskazówek, co zrobić, by nie chorować, nawet traktują je z politowaniem, czy szyderczym uśmieszkiem.
Aby nie oszaleć z tego wszystkiego - w myślach wypowiedzieć słowa: Ojcze mój, - ja, jako i Ty Ojcze rozumiem Boską zasadę przyczyny i skutku, która jest codzienną mądrością.
Według niej żyjące istoty, obdarowujące się miłością - radują me oczy, a serce przepełnia wielka radość.

Bardzo serdecznie pozdrawiam, wszystkiego dobrego -

Tadeusz.

Sidd
Administrator
Posty: 587
Rejestracja: 13 czerwca 2006, o 08:23
Reputacja: 0
Płeć: M

Postautor: Sidd » 15 marca 2007, o 05:30

swadzyniak pisze:Otrzyma z czasem bardzo dużo, ale z roku na rok jego wrażliwość będzie wzrastała. Będzie bardzo cierpiał, kiedy nawet najmniejszej istocie dzieje się krzywda.

Nie musi być cierpienia. Faktycznie wrażliwość wzrasta, jednak nie prowadzi do cierpienia. KIedy przychodzi zrozumienie, człowiek widzi, że wszytsko co jest - jest doskonałe. Dlatego powoduje radość, bez względu na to co się dzieje. Nie radość z faktu zdarzenia konkretnej rzeczy, tylko radość z samego faktu istnienia boskości.
Cierpienie powstaje tylko wtedy, kiedy umysł je tworzy. Poza umysłem jest czysto. :)

Co do Twego "problemu", to faktycznie wynika on z dostrajania się do ludzi i wewnętrznej niestabilności. Zauważ, że ciało uzależniło się bardzo od warunków zewnętrznych. Nie jest to potrzebne.

Można czuć aurę i energię ludzi. To naturalne. Tylko problem zaczyna się wtedy, kiedy ciało dostraja się do tych energii, czyli przejmuje je. Wtenczas zmienia się wewnętrznie. Będąc stabilnym i niezależnym, można postrzegać i odczuwać zewnętrzne energie, jednak nie zmieniać swojej własnej. Wtenczas świadomość nie kieruje się na zewnątrz.
Tak widząc taką osobę i czując ją nie następuje utrata energii i pogorszenie samopoczucia. Czuje się energie tej osoby, ale ona nie wpływa na nasze samopoczucie, ponieważ wewnętrznie jest niezależne zatopienie w boskości. Nieustanna szczęśliwość. Świadomosć trzyma się wnętrza i nie biegnie w kierunku zewnętrznych obiektów, co więcej ciało nadal wibruje wysokimi wibracjami.

Warto zauważyć, że niektórzy ludzie mają wiele energii i nie dostrajają się do nikogo. Po prostu ich ciało utrzymuje dany potencjał bez względu na to kogo spotykają. Nie jest to kwestia wrażliwości, tylko przyzwyczajenia ciała. Można być wrażliwym, można być niewrażliwym, ważne, by być wewnętrznie stabilnym i niezależnym.

Być może taka sytuacja bierze się z oceny umysłu, który mówi, że taka i taka osoba jest "zła". Po prostu ocenia daną osobę i czuje do niej awersję. Wtenczas ciało reaguje odpowiednio, tracąc energię. Gdyby zaprzestać oceny i widzieć wszystko jako różne formy boskości (czystej energii), wtedy świadomość ciągle byłaby skupiona na boskości. Wewnętrznie energia byłaby stabilna i nie podlegałaby ocenom umysłu. Faktem jest, że wszystko jest czyste i nie posiada własnej formy - to umysł nadaje znaczenie i ocenia, dzięki temu może się od tego uzależnić.

Pozatym, to co napisałeś jest bardzo inspirujące. :)
"Nie ma większej tajemnicy niż ta, że my, będąc Rzeczywistością, dążymy do osiągnięcia Rzeczywistości." - R.Maharishi
www.RozwojDuchowy.net

Alibabka
Posty: 6
Rejestracja: 15 marca 2007, o 19:43
Reputacja: 0

Postautor: Alibabka » 15 marca 2007, o 20:02

Wie Pan co?
Mam podobnie od bardzo dlugiego czasu.. Slowem sklep to masakra.
Ale u mnie ten stan sam sie nabył, w kazdym badz razie ewoluowal odkad bralam narotyki kilka lat temu. Teraz szukam jakiegos cudownego srodka aby temu zapobiegac. Nadomiar zlego jeszcze do tego doszlo wychodzenie z ciala i to nie w czasie medytacji, tylko normalnie-tak o. I nie mam pojecia jak temu zapobiec-jak to A. mowi byc stabilnym wewnetrznie. I tu tkwi szkopul, ze niechcacy podpinam sie?? Czesto gesto wracam zmasakrowana do domu z pracy. Do tego mam bujne zycie nocne(hehe) potrafie snic swiadomie. I czasem zapedze sie do znajomej i cos tam jej gadam, ostatnio doszlo do mojej swiadomsci, ze opowiadma jej o tym co juz bylo. Mowilam o czyms co mialo miejsce w przeszlym wcieleniu. Cos sie tam stalo jak bylam dzieckiem. Nie chce mojej przyjaciolki martwic i ciagnac za jezyk, co to bylo. Ona w takie rzeczy sie nie miesza poza tym nie bede jej obciazac, bo po co? Dlatego mysle o terapii regresywnej. Moze ta swiadomosc niechcacy sie przyczepia do tego co bylo, do starych programow, ktore uruchomily sie w trakcie ćpania. I chyba to ma wplyw, ze odbieram ludzi mentalnie, nawet niektorych odbieram telepatycznie. Myslalam tez o hipnozie z tym gorzej, bo mozna narobic sobie. Takiego otwarcia to bym nie chciala, musialbym ta osobe znac i to dobrze, i musialbym byc pewna jej intencji. Poza tym fakt, ze medytacja mi nie wychodzi juz teraz zrozumialam, wpadam w inne stany swiadomosci i sie podczepiam niechcacy.
W kazdym badz razie szukam. Przestane jak znajde. HEHE-zycie jest piekne i warte:)
Pozdrowka

R2D2
Posty: 15
Rejestracja: 9 stycznia 2007, o 16:28
Reputacja: 0

Postautor: R2D2 » 16 marca 2007, o 07:56

Ciekawe zajęcia. A to po jakich prochach ? Mają na allegro ?

Alibabka
Posty: 6
Rejestracja: 15 marca 2007, o 19:43
Reputacja: 0

Postautor: Alibabka » 16 marca 2007, o 12:36

R2D2 prochy mnie nie interesuja, wiec sam musisz sobie ich poszukac na allegro, jezeli jestes taki allegro:)
Pozdrawiam

Sidd
Administrator
Posty: 587
Rejestracja: 13 czerwca 2006, o 08:23
Reputacja: 0
Płeć: M

Postautor: Sidd » 16 marca 2007, o 18:24

Alibabka pisze:Teraz szukam jakiegos cudownego srodka aby temu zapobiegac.

Stabilność wewnętrzna. Ta wewnętrzna cisza i harmonia, która daje stabilność i niezależność. Inne rozwiązania nadal będą tylko okrążąniem problemu.

Dojść do stabilności i niezależności można różnymi drogami. Można to zrobić afirmacjami, medytacją, wizualizacją czy technikami oddechowymi (może być regresing). Najkorzystniejsze wydają się w Twym wypadku afirmacje. Skoro przy innych rzeczach wychodzisz z ciała.

Zacznij więc zyskiwać stabilność i "władzę" nad swoim ciałem. Tak aby świadomość nie kierowała się byle gdzie, tylko byś mogła ją zogniskować, skupić. Wtenczas będziesz mogła zostać w ciele.
Możesz więc zacząć od afirmacji - "jestem spokojna i stabilna. Jestem stabilna w moim ciele. Zostaję w ciele zawsze kiedy chcę. Moje ciało jest dla mnie bezpiecznym domem. Czuję się w ciele spokojnie i bezpiecznie."
Ważne byś wzbudziła w sobie uczucie stabilności i pewności. Tak by nie było niekontrolowanych wyjść.

Pozatym, umysł widzi jakąś korzyść z wyjścia z ciała. Czegoś jednak tam szuka, wyraża wolę by wychodzić. Dlatego warto zrozumieć, co Cię tam ciagnie i dlaczego jest to lepsze od bycia w ciele?

Dobrą drogą jest medytacja. Jeśil medytujesz, skupiaj się na ciele. Nie zamykaj oczu i nie odlatuj świadomością za myślami. Niech oczy będą przytwarte i patrzące na ciało. Po prostu bądź ciałem które jest w teraźniejszości. :)
Taka praktyka pomoże Ci byc Tu i Teraz. Utrzymuj świadomość Tu i Teraz jak najdłużej. To bardzo proste, jeśli skupisz się na ciele. Poczuj, że jesteś ciałem, które siedzi i obserwuje.
Kiedy świadomość poleci w myśli i wyobrażenia, może wyjść z ciała. Jednak póki jesteś ciałem, świadomość jest zogniskowana na ciele i nie utożsamia sie z wizjami. Oglądasz ciało i jesteś ciałem. To tu można znaleźć stabilność - będąc ciałem. Warto poczuć, że ciało jest bezpiecznym domem, w którym jest bardzo wygodnie i stabilnie.

Liczy się praktyka. Im częściej przebywasz świadomie w ciele, tym stajesz się stabilniejsza. Więc prócz afirmacji praktykuj tą medytację.

:)
"Nie ma większej tajemnicy niż ta, że my, będąc Rzeczywistością, dążymy do osiągnięcia Rzeczywistości." - R.Maharishi
www.RozwojDuchowy.net

Alibabka
Posty: 6
Rejestracja: 15 marca 2007, o 19:43
Reputacja: 0

Postautor: Alibabka » 16 marca 2007, o 18:39

DZieki za zrozumienie:) Jestem CI wdzieczna:)
Wlasnie to jest to, ze odlatuje w mysli:)
Zycz mi powodzenia:)
Pozdrawiam
Wszystkiego Dobrego

Sidd
Administrator
Posty: 587
Rejestracja: 13 czerwca 2006, o 08:23
Reputacja: 0
Płeć: M

Postautor: Sidd » 16 marca 2007, o 20:38

Powodzenia!
Oczywiście, że dasz radę :)
"Nie ma większej tajemnicy niż ta, że my, będąc Rzeczywistością, dążymy do osiągnięcia Rzeczywistości." - R.Maharishi
www.RozwojDuchowy.net

Awatar użytkownika
margaretka
Posty: 31
Rejestracja: 27 lutego 2007, o 21:37
Reputacja: 0

Postautor: margaretka » 16 marca 2007, o 21:43

Przepraszam,ale wytłumaczcie mi to wychodzenie z ciała.Ale,tak prosto i logicznie :->
Dziękuje i pozdrawiam :->


Wróć do „Pytania i Pomoc”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości